16 sierpnia 2010 08:37 | ID: 272395
17 sierpnia 2010 14:13 | ID: 273272
17 sierpnia 2010 14:24 | ID: 273274
17 sierpnia 2010 14:32 | ID: 273276
17 sierpnia 2010 14:34 | ID: 273280
17 sierpnia 2010 14:36 | ID: 273282
17 sierpnia 2010 14:42 | ID: 273283
17 sierpnia 2010 14:43 | ID: 273284
17 sierpnia 2010 15:04 | ID: 273303
6 grudnia 2010 23:15 | ID: 345670
6 grudnia 2010 23:22 | ID: 345676
30 grudnia 2010 12:34 | ID: 365004
Najpierw piszesz, że dzieci w szkole mają tylko religie katolicką, a potem, że na Podlasiu miały również prawosławną. To w końcu jak to jest? Mieszkam aktualnie w Olsztynie i jakiejś wielkiej niechęci do innych religii nie widzę. Katechezy prawosławne czy protestanckie leżą w gestii tych wspólnot wyznaniowych i z pretensjami - do nich trzeba się zwracać.
1 stycznia 2011 19:54 | ID: 366493
Bartt - bo ty jak zwykle zaślepiony katolicyzmem...doskonale Justyne rozumiem i wiem o czym pisze.
1 stycznia 2011 20:27 | ID: 366506
Bartt - bo ty jak zwykle zaślepiony katolicyzmem...doskonale Justyne rozumiem i wiem o czym pisze.
aluna, bo Ty jak zwykle zaślepiona nienawiścią do katolicyzmu... mamy się tak licytować?
Ciągle się mówi, że w szkołach istnieje możliwość nauczania tylko religii katolickiej - a to nie prawda. Bo inne związki wyznaniowe również mają taką możliwość i jeśli chcą, to z niej korzystają. W tej kwestii nie ma problemów. Gdyby były, to one jako pierwsze zaczęłyby głośno protestować.
I wracając do głównego tematu - (jeśli o Kościół katolicki chodzi) to nie można być wierzącym i nie chodzić do kościoła, nie brać czynnego udziału w życiu wspólnoty Kościoła. Bo jedno wynika z drugiego. Jeśli ktoś mówi, że wierzy w Boga, ale nie w Kościół i tym samym usprawiedliwia się przed samym sobą, to trzeba zadać sobie pytanie, w jakiego Boga on wierzy? Bo chyba nie w tego, który przecież Kościół założył.
1 stycznia 2011 20:35 | ID: 366515
Bartku teraz się z Tobą nie zgodzę.
Kościół to ludzie nie świątynia !
Ja, Ty i ta pani czy też pan jest kościołem - świątynia miejscem wspólnych modlitw :)
Mogę być wierzącym nie chodząc do świątyni - ponieważ mogę swoje modlitwy odmawiać w domu i ten pokój będzie moim miejscem świątyni.
Czy ludzie wierzący a niemogący uczestniczyć we mszach w świątyniach są gorsi?
Czy brać udział w życiu wspólnoty jest obowiązkiem do wiary? - chyba nie.
To nasze sumienia kierują nas w naszą wiarę i nie ma żadnych zasad a pzrykazania mówią jasno "raz do roku spowiadać się a w czasie Wielkanocnym komunię św. przyjmować" i to jest "opoka" naszej wiary - jeden z ważniejszych kanonów.
I wracając do głównego wątku tematu - MOŻNA BYĆ WIERZĄCYM NIEODWIEDZAJĄC ŚWIĄTYNI :)
1 stycznia 2011 21:13 | ID: 366555
Ja też uwazam, że można być wierzącym nie odwiedzając budynku kościoła. Pochodzę z głęboko wierzącej rodziny, mojej Mamy brat jest księdzem, a Babcia to najchętniej by w kościele zamieszkała ;) Zawsze byłam zmuszana do chodzenia na niedzielną mszę, co uważałam za bezsensowne, bo przeciez Bóg jest wszędzie i pomodlić się można zawsze i wszędzie, nie tylko w murach kościoła recytując za tłumem regułki modlitw. Często zatem chodziłam i nawet nie słucham co się wokół mnie dzieje ;) Teraz też czasem czuję potrzebę pójść i się pomodlić i w kościele, ale nie jest to tak często jak wtedy kiedy mieszkałam z rodzicami. I nie uważam, żebym teraz była gorszą katoliczką, bo wierzę tak samo głęboko jak wtedy kiedy do kościoła chodziłam w każdą niedzielę ;) Trzeba rozróżnić, czy się chce wierzyc w Boga czy w kler :) Bo kapłani niekiedy nic wspólnego z Bogiem nie mają...
1 stycznia 2011 21:16 | ID: 366561
No tak, Aniu, ale jednak komunię to w kościele rozdają ( znaczy sie w budynku).
1 stycznia 2011 21:21 | ID: 366567
Ja też uwazam, że można być wierzącym nie odwiedzając budynku kościoła. Pochodzę z głęboko wierzącej rodziny, mojej Mamy brat jest księdzem, a Babcia to najchętniej by w kościele zamieszkała ;) Zawsze byłam zmuszana do chodzenia na niedzielną mszę, co uważałam za bezsensowne, bo przeciez Bóg jest wszędzie i pomodlić się można zawsze i wszędzie, nie tylko w murach kościoła recytując za tłumem regułki modlitw. Często zatem chodziłam i nawet nie słucham co się wokół mnie dzieje ;) Teraz też czasem czuję potrzebę pójść i się pomodlić i w kościele, ale nie jest to tak często jak wtedy kiedy mieszkałam z rodzicami. I nie uważam, żebym teraz była gorszą katoliczką, bo wierzę tak samo głęboko jak wtedy kiedy do kościoła chodziłam w każdą niedzielę ;) Trzeba rozróżnić, czy się chce wierzyc w Boga czy w kler :) Bo kapłani niekiedy nic wspólnego z Bogiem nie mają...
...wiesz co, Aniu - pokaż to, co tutaj napisałaś swojemu wujkowi-kapłanowi...
...nic nie rozumiesz...
1 stycznia 2011 21:26 | ID: 366575
No tak, Aniu, ale jednak komunię to w kościele rozdają ( znaczy sie w budynku).
No... I sedno wiary, czyli Eucharystia też się głównie w świątyni odprawia... I jakoś tak też się składa, że jedynie ten znienawidzony często ksiądz może Ją sprawować... Więc jak widać prawdziwa religijność i wiara jest ścisle związana z tym miejscem jakim jest Dom Boży...
I co ma chodzenie do kościoła z wiarą w kler???? Jakoś nie rozumiem związku... Bo ja idę do światyni dla Boga nie dla księdza... Natomiast kapłan mi umożliwia korzystanie z sakramentów... A czy wszysycy mają związek z Bogiem taki jak mieć winni nie mi to oceniać... Bo jak już niejednokrotnie pisałam każdego z nas z tego co tu na ziemi robił rozliczy Pan...
1 stycznia 2011 21:30 | ID: 366581
Bartku teraz się z Tobą nie zgodzę.
Kościół to ludzie nie świątynia !
Ja, Ty i ta pani czy też pan jest kościołem - świątynia miejscem wspólnych modlitw :)
Mogę być wierzącym nie chodząc do świątyni - ponieważ mogę swoje modlitwy odmawiać w domu i ten pokój będzie moim miejscem świątyni.
Czy ludzie wierzący a niemogący uczestniczyć we mszach w świątyniach są gorsi?
Czy brać udział w życiu wspólnoty jest obowiązkiem do wiary? - chyba nie.
To nasze sumienia kierują nas w naszą wiarę i nie ma żadnych zasad a pzrykazania mówią jasno "raz do roku spowiadać się a w czasie Wielkanocnym komunię św. przyjmować" i to jest "opoka" naszej wiary - jeden z ważniejszych kanonów.
I wracając do głównego wątku tematu - MOŻNA BYĆ WIERZĄCYM NIEODWIEDZAJĄC ŚWIĄTYNI :)
Mariuszku... Brakło Ci jednego ważnego słówka na początku tego przykazania: PRZYNAJMNIEJ raz w roku... A to jest zasadnicza różnica...
I jakich ludzi wierzących masz na myśli co to chcą a nie mogą uczestniczyć we Mszy św.?
1 stycznia 2011 21:31 | ID: 366582
Myślę, że dużo rozumiem :) Wierzę w Boga, choć nie w każdą niedzielę chodzę do kościoła i już. I takie jest moje zdanie. A ile jest ludzi, którzy co niedzielę latają do kościoła, a tak naprawdę nic z wiary nie rozumieją i nie potrafią być dobrymi ludźmi. Wiara na pokaz? Znam takich wielu.
I jak co niedzielę słyszałam jak to ludzie mało na tacę dają, to mnie krew zalewała, bo skad wierni mają mieć więcej jak im ledwo na chleb starcza? :( Tak jakby się tylko pieniądze liczyły. I w większości kościołów tak samo... A księża samochodami jakimi jeżdżą, kont w banku ile mają... Wiem coś o tym.
Poza tym uważam, że wypowiadamy się na forum, zeby wyrazic swoje zdanie na dany temat, a nie po to, żeby oceniali nas inni. Każdemu wolno mieć swoje zdanie, prawda? :D
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.