Tak jak w pytaniu czy wg Was aptekarz ma prawo odmówić sprzedaży tabletek antykoncepcyjnych pacjentce ze względu na swoje poglądy/ przekonania religijne?
8 marca 2011 22:37 | ID: 444231
Sprowadzasz prafę farmaceuty to zajmowania się antykoncepcją. A z tego co się orientuję, to o wiele szersza profesja :-) Apteki, które ryzykując poniesieniem różnych konsekwencji nie sprzedają antykoncepcji jakoś sobie radzą. I nikt im nie wypomina głupoty tylko dlatego, że nie chcą sprzedawać antykoncepcji.
Jak mi jeden sklep nie odpowiada, to idę do drugiego - proste, prawda?
8 marca 2011 22:39 | ID: 444233
Barrt a jak w małej mieścinie jest tylko jedna apteka i jedna nawiedzona farmaceutka to co dana osoba ma zrobić? Organizować wyprawę do innego miasta? Nie popadajmy w paranoję.
I teraz pod wyjątki mamy tworzyć zasady? Ciekawe...
8 marca 2011 22:40 | ID: 444235
Szczerze mówiąc to tak jak powiedziałem wcześniej - farmaceuta nie wchodzi w kompetencje lekarza. Gdyby teraz argumentować to troską o zdrowie, to rzeczywiście możnaby podnieść zarzut, że farmaceuci podważają kompetencje lekarzy. Ale im chodzi o spokój własnych sumień, do czego mają prawo. (a troska o zdrowie innych - to inna sprawa, o którą przypuszczam, osoby mające na względzie czyste sumienia, też się troszczą).
A jednak trochę wchodzi-tak jak w moim przypadku. Bo co, mam biegać do apteki z zaświadczeniem od ginekologa że te tabletki to nie na antykoncepcję ale na normalne funkcjonowania organizmu? Sama recepta, jak mniemam, już nie wystarczy?
Poza tym proszę Was-jaka troska o własne sumienie. Wychodzi na to, że tylko farmaceuci troszczą się o własne sumienie a sprzedawcy w sklepach już nie. Oni nie mogą odmówić sprzedaży alkoholu. Szkoda tylko, że troska o sumienie farmaceutów jest taka wybiórcza-bardzo ich boli to, że ktoś zażywa tabletki antykoncepcyjne, ale jakoś nie rusza ich jak ktoś faszeruje się przecuwbólowymi czy doprowadza się do odurzenia wypijając syrop na kaszel, a zdażają się i takie rzeczy.
Chwila, chwila... najpierw zarzucasz farmaceutom, że za bardzo wychodzą przed szereg, a potem że za mało... zdecyduj się.
Nie każdy ginekolog przepisuje antykoncepcję - i jakoś nie robi się z tego problemu.
Gdzie ja napisałam, że za mało?
Poza tym wiesz-między lekarzem a farmaceutą jest jednak jakaś tam drobna różnica. Jeśli wybierasz się do lekarza (przynajmniej jeśli chodzi o ginekologa) to nie idziesz do pierwszego lepszego, tylko wybierasz takiego który jest w stanie odpowiednią usługę Ci zapewnić wg Twoich kryteriów. Ale z aptekami to co innego-do apteki wchodzę, daję receptę i kupuję. Nie wymagam konkretnego farmaceuty z konkretnymi umiejętnościami i poglądami. On ma mi sprzedać lek. I tyle.
8 marca 2011 22:42 | ID: 444239
I co ma zrobić taki farmaceuta, jak mu klienci włażą z buciorami w sumienie?
niech zmieni podejście do tematu, albo pracę - nie każdy musi być farmaceutą i nie każdy farmaceuta musi stać za lada, może sobie siedzieć w laboratorium i mieszać specyfiki - zobacz ile ma opcji!!! a uparł sie narzucać swoją wolę innym
Niech klient zmieni aptekę. Albo przyjdzie, gdy będzie za ladą stał inny pracownik. A on się uparł, żeby narzucać swoją wolę innym ;)
a gdzie w moim cytacie zadane pytanie? klienci dla niego, czy on dla klientów jest?
nic nowego w temacie nie wniesiemy, a całe szczęście do zmiany prawa długa droga - mogę spokojnie iść spać
(w przeciwieństwie do farmaceutów z wyrzutami sumienia, a niech ich gryzie )
8 marca 2011 22:46 | ID: 444245
Barrt a jak w małej mieścinie jest tylko jedna apteka i jedna nawiedzona farmaceutka to co dana osoba ma zrobić? Organizować wyprawę do innego miasta? Nie popadajmy w paranoję.
I teraz pod wyjątki mamy tworzyć zasady? Ciekawe...
Doprawdy? A co byś zrobił, jakby w jednej, drugiej, trzeciej aptece nie chcieli i sprzedać jakiegoś leku, załóżmy antybiotyku który musisz brać? Nie trafi Cię szlag, że musisz wędrować po mieście i szukać apteki w której łaskę Ci zrobią, że w ogóle ten lek sprzedadzą? Jeśli nie to jesteś nadzwyczaj cierpliwym człowiekiem i masz dużo czasu. No ja jakoś nie mam-idę do pierwszej lepszej apteki i oczekuję, że nie będą mi robić łaski sprzedażą danego specyfiku.
Może niech zrobią inaczej? Może niech wielki szyld wywieszą nad apteką, że tu niektórych specyfików się nie sprzedaje i człowiek nie będzie marnował czasu na szukanie odpowiedniej apteki.
8 marca 2011 22:50 | ID: 444249
Poza tym dla mnie sprawa zamyka się w jednym zdaniu-jak się człowieku nie nadajesz do jakiegoś zawodu to się tam nie pchaj. Brzydzą Cię przestępcy i gwałciciele? Nie możesz być adwokatem. Brzydzi Cię, ze ktoś bierze tabletki antykoncepcyjne? Zajmij się sprzedażą warzyw. A jak się pchasz tam gdzie się nie nadajesz-Twoja sprawa, Twój ból, sam chciałeś to się użeraj ze swoim sumieniem. Nic mi do tego.
8 marca 2011 23:01 | ID: 444261
Zara, wymagasz od farmaceutów, żeby szanowali Twoje wybory i sumienie, ale sama masz w głębokim poważaniu ich sumienia. To się chyba hipokryzją nazywa... dlaczego tak Cię boli to, żeby pozwolić ludziom żyć w zgodzie z ich sumieniami?
Całe szczęście, że o sposobie prowadzenia biznesu decyduje jego właściciel, a nie opiekuńcze Państwo (przynajmniej jeszcze nie).
8 marca 2011 23:50 | ID: 444312
Zara, wymagasz od farmaceutów, żeby szanowali Twoje wybory i sumienie, ale sama masz w głębokim poważaniu ich sumienia. To się chyba hipokryzją nazywa... dlaczego tak Cię boli to, żeby pozwolić ludziom żyć w zgodzie z ich sumieniami?
Dla mnie podejście takiego farmaceuty jest w tym momencie hipokryzją. Pozwól, że zacytuję Twoje słowa kilka stron wcześniej ;)
"Farmaceutę sumienie pacjentki nie musi wcale interesować... on chce mieć swoje sumienie czyste przede wszystkim. "
Nie musi go interesować sumienie pacjentki, nie musi go też interesować to, że te tabletki antykoncepcyjne przepisał jej lekarz i widocznie miał ku temu powody, nie musi go interesować to, że to ona zgodziła się te tabletki zażywać i to ona przejmuje na siebie wszelkie konsekwencje - zapobieganie ciąży, możliwe skutki uboczne, dbanie o systematyczność tej metody. Interesuje go tylko jego sumienie, co z tego, że to on w tym momencie należy do mniejszości. Ja jako klientka apteki przychodzę do niej w określonym celu, nie interesuję się jego życiem prywatnym, formą antykoncepcji jaką on stosuje lub jej brakiem, więc on też powinien zająć się tylko i wyłącznie sobą. Niech jako katolik stosuje NPR, życzę mu przede wszystkim żony, która będzie miała idealne cykle, tryb życia i organizm na który żadne czynniki zewnętrzne nie działają i absolutnie nic nie może się zmienić, dni płodne wystąpią zawsze książkowo. I czas na obserwację śluzu czy mierzenie temperatury też zawsze się znajdzie. Jeśli nie robi absolutnie nic - życzę na tyle wysokiej pensji żeby co roku mieć warunki na utrzymanie nowego członka rodziny - a to jest chyba raczej w przypadku tego zawodu niemożliwe ;) Teoria swoje, niestety życie swoje.
Sama biorę tabletki hormonalne na uregulowanie miesiączki i czuję się o wiele lepiej niż wcześniej. Na dzień dzisiejszy nie służą mi jako antykoncepcja, ale jeśli miałoby się to zmienić, nie wyobrażam sobie tłumaczyć się z tego farmaceucie i ich nie otrzymać po przyjściu do kasy z receptą od lekarza. Poza tym, dlaczego kobieta zażywająca antykoncepcję od razu się "truje"? Będąc pod stałą kontrolą lekarza, z dobrze dobranymi środkami, zbadaniem poziomu hormonów jest to praktycznie niemożliwe. Chyba, że ktoś łyka te tabletki jak cukierki bez żadnej konsultacji, ale w takim przypadku poważne skutki uboczne i "trucie się" może wystąpić nawet po zwykłym syropie na kaszel.
Cóż, tak jak Soho czuję, że nic nie wniosłam do tematu. Czytając dyskusję kilka stron wcześniej mogę powiedzieć tylko tyle - Elenai, bardzo lubię czytać Twoje posty :) w każdej sprawie :)
9 marca 2011 09:50 | ID: 444595
1. Kolejny raz mnóstwo stereotypów nt. NPR i przekonanie, że stosować to może jedynie kobieta zdrowa i o regularnym trybie życia, cyklu - nic bardziej błędnego. Ale nie o tym wątek.
2. Dlaczego środki antykoncepcyjne są na receptę? Wyobrażacie sobie sytuację, by kobieta brała je sama, kupowała i dawkowała wg uznania jak wspomniany syrop na kaszel? Ja nie. Pewnie, że nie tylko takie środki mają skutki uboczne (porównanie do skutków syropu na kaszel niezbyt udane ).
3. Ja nie należę do kobiet o prawidłowym cyklu i borykam się z licznymi zaburzeniami hormonalnymi - nigdy nie zgodziłam się na przyjmowanie środków antykonepcyjnych w celu "regulacji", choć wielu lekarzy to proponowało. Dlaczego? Przecież to najłatwiejsze rozwiązanie - biorę, mam "regularny" cykl, jak w zegarku. Sami lekarze przyznają, że to postępowanie objawowe, nie przyczynowe. Łagodzi objawy, nie rozwiązuje problemu.
I tak jak ja miałam możliwość wyboru - dlaczego nie miałby go mieć farmaceuta? Dla katolika środki antykoncepecyjne to nie to samo co lek na rozstępy. Podobnie z homeopatią - katolik po prostu jej nie sprowadzi do swojej apteki, nie ma szumu, gdy klient tego nie dostanie.
4. Może problemem będzie tylko ten brak wywieszonej kartki z informacją - środków antykoncepcyjnych nie sprzedajemy?
Biznes antykoncepcyjny jest bardzo dochodowy zarówno dla farmaceuty jak i lekarza - ale chyba nie tylko do tego ogranicza się funkonowanie apteki, prawda?
5. Dzisiaj to tylko gdybanie - ale należę do zwolenników klauzuli sumienia dla farmaceutów.
9 marca 2011 10:38 | ID: 444642
2. Dlaczego środki antykoncepcyjne są na receptę? Wyobrażacie sobie sytuację, by kobieta brała je sama, kupowała i dawkowała wg uznania jak wspomniany syrop na kaszel?Ja nie. Pewnie, że nie tylko takie środki mają skutki uboczne (porównanie do skutków syropu na kaszel niezbyt udane ).
no właśnie: dlatego są na receptę bo niewłaściwie stosowane mogą bardzo szkodzić!!!
z tą świadomością i wiedzą lekarz je wypisuje, a pacjent przyjmuje - farmaceuta ma sprzedać tak jak każdy inny specyfik
a porównanie do syropu? tekst pierwszy z brzegu polecam tutaj
I tak jak ja miałam możliwość wyboru - dlaczego nie miałby go mieć farmaceuta? Dla katolika środki antykoncepecyjne to nie to samo co lek na rozstępy. Podobnie z homeopatią - katolik po prostu jej nie sprowadzi do swojej apteki, nie ma szumu, gdy klient tego nie dostanie.
a bierzesz "leki" grypowe, apap i inne? też nie leczą a łagodzą objawy... komfort zycia chyba też ważny
ciekawe, a homeopatia to z jakiego powodu zabroniona katolikom?
9 marca 2011 10:55 | ID: 444679
1. a bierzesz "leki" grypowe, apap i inne? też nie leczą a łagodzą objawy... komfort zycia chyba też ważny
2. ciekawe, a homeopatia to z jakiego powodu zabroniona katolikom?
1. Nie biorę. Bo dla mnie komfort życia to moje zdrowie - szukam przyczyn.
2. Pierwszy z brzegu link:
http://www.psychomanipulacja.pl/tem/homeopatia.htm
Pomijając to, że to kpiny z medycyny (homeopatia to NIE ziołolecznictwo) - Byłoby dziwne gdyby chrześcijan jednocześnie zgadzał się z filozofią potencjalizacji siły czy raczej pseudofilozofią Hahnemanna. Ale to szeroki temat.
9 marca 2011 11:00 | ID: 444688
Jeśli ktoś będzie chciał handlować, przepisywać, brać antykoncepcję hormonalną - będzie to robił.
Jeśli ktoś nie chce - powinien mieć do tego prawo. Zwłaszcza w przypadku tzw. antykoncepcji po, awaryjnej - która często ma działanie poronne.
Przecież nie rozmawiamy o bezwględnym zakazie sprzedawania, a o tym, by faramaceuta mógł odmówić - tak jak lekarz.
9 marca 2011 12:19 | ID: 444841
Przecież nie rozmawiamy o bezwględnym zakazie sprzedawania, a o tym, by faramaceuta mógł odmówić - tak jak lekarz.
tylko powtórzę:
lekarz a farmaceuta to róznica w działalności nie podlegajaca porównaniom, to lekarz stawia diagnozę, podejmuje odpowiednie leczenie i przepisuje właściwe farmaceutyki - farmaceuta ma je wydać zgodnie z zaleceniem, a nie podważać jego zasadność (informacja o zagrożeniach czy skutkach ubocznych jak najbardzej - za mało dla sumienia farmaceuty? musi odmówić i narzucić komuś swój punkt widzenia?) - decyzję zrealizowania zaleceń lekarza podejmuje pacjent na swoje ryzyko i w zgodzie ze swoim sumieniem i nikt go w tym nie musi wyręczać
wiem jedno, Polska jako państwo katolickie to pokoleniowa fikcja i coraz więcej osób to rozumie i dostrzega (włącznie z duchownymi), a narzucanie innym jedynej słusznej drogi już przerabialiśmy
koniec
9 marca 2011 13:00 | ID: 444905
Soho, w którym miejscu taki farmaceuta narzucałby komuś swój punkt widzenia? Bo nie łapię... on po prostu nie chce sprzedawać tych specyfików i tyle - NIE ZABRANIA klientowi kupić tych leków czy z nich korzystać.
9 marca 2011 14:18 | ID: 445038
Soho, w którym miejscu taki farmaceuta narzucałby komuś swój punkt widzenia? Bo nie łapię... on po prostu nie chce sprzedawać tych specyfików i tyle - NIE ZABRANIA klientowi kupić tych leków czy z nich korzystać.
Odmowa sprzedaży leku jest narzuceniem swojego punktu widzenia. jeszcze by brakowało zeby zabraniał kupować...sory Bartt, ale chyba troche się zapętliłeś.
W aptekach z reguły jest dwóch farmaceutów - dlaczego nie poprosił kolegi/kolezanki o zrealizowanie recepty???
Powtórzę jeszcze raz - w tym przypadku NIE MIAŁ PRAWA odmowić realizacji recepty, bo nie ma takiego prawa...
9 marca 2011 14:20 | ID: 445043
Jeśli poprosisz mnie o coś, a ja odmówię, to nie narzucam Ci sowjego światopoglądu, czy zdania. Jeśli Ci czegoś zabronię, to wtedy możemy o tym rozmawiać...
9 marca 2011 14:25 | ID: 445053
Jeśli poprosisz mnie o coś, a ja odmówię, to nie narzucam Ci sowjego światopoglądu, czy zdania. Jeśli Ci czegoś zabronię, to wtedy możemy o tym rozmawiać...
A jeśli twoja odmowa jest niezgodna z obowiazującym prawem polskim?? jak na takie pytanie odpowie Bartt-prawnik?
9 marca 2011 14:34 | ID: 445082
Jeśli poprosisz mnie o coś, a ja odmówię, to nie narzucam Ci sowjego światopoglądu, czy zdania. Jeśli Ci czegoś zabronię, to wtedy możemy o tym rozmawiać...
A jeśli twoja odmowa jest niezgodna z obowiazującym prawem polskim?? jak na takie pytanie odpowie Bartt-prawnik?
To dalej nie narzucam Ci swojego poglądu czy zdania, jedynie staję w konflikcie z obowiązującym prawem.
I dlatego właśnie jest ta cała akcja - aby zmienić prawo, które jest złe i nie respektuje prawa naturalnego. A zawsze, gdy prawo stanowione nie respektuje prawa naturalnego (w tym wypadku jego wyznacznikiem jest sumienie), dzieje się źle.
9 marca 2011 18:17 | ID: 445318
Soho, w którym miejscu taki farmaceuta narzucałby komuś swój punkt widzenia? Bo nie łapię... on po prostu nie chce sprzedawać tych specyfików i tyle - NIE ZABRANIA klientowi kupić tych leków czy z nich korzystać.
Nie chce sprzedawać, ale nie zabrania kupować...
To lesze nawet niż Monty Python
Bart, nożesz... Odmowa sprzedaży czegoś, co apteka ma w ofercie, z jakichśtam powodów jest narzuceniem swojego punktu widzenia. Mnie, jako klienta, nie interesują poglądy sprzedawcy i vice versa - jego nie powinny obchodzić moje. A już zaglądanie klientce w macicę i to, co ona zamierza tam zastosować, jest wysoce niesmaczne.
I jeszcze - Soho, dzięki za przypomnienie - więc podam taki fakt, że reprezentacja pewnego kraju w futbolu zdobyła mistrzostwo świata dzięki ogólnie dostępnym (do dzisiaj) syropom na kaszel. Zawierają bowiem środek dopingujący, w małych dawkach oczywiście nieszkodliwy, ale reprezentanci tego kraju pili po kilkadziesiąt butelek syropku przed meczem. I śmigali po boisku przez 90 minut jak młode łanie.
I co - sprzedaż tegoż syropu nie budzi wątpliwości? Dylematów moralnych? Klauzuli sumienia? Toż legalnie sprzedaje się środki, przy których pigułki antykoncepcyjne to mały pikuś!!!
PS. Historii o syropie nie wyczytałem w "SE", opisał ją bramkarz tegoż zespołu w swej książce, a potwierdziło paru innych zawodników tej ekipy.
9 marca 2011 18:34 | ID: 445331
Ok, to dla Ciebie postaram się wolno i drukowanymi literami. Jesteś gotowy? To startujemy.
To, że ja Ci czegoś nie chcę sprzedać, nie oznacza, że zabraniam Ci tego kupować - pójdź sobie do apteki, w której sprzedadzą Ci takie specyfiki. Nie interesują mnie Twoje części ciała i nie mam zamiaru w nic Ci zaglądać. Nie interesuje mnie Twój światopogląd, w ogóle dla mnie możesz być tylko jednym z wielu klientów - mnie interesuje jedynie to, że sprzedaż (a więc czynność wykonywana przeze mnie) godzi w moje wartości, w moje sumienie. I jeśli chcesz, żebym ja się nie wtrącał w Twoje sumienie, zmuszając Cię do robienia czegoś, czego nie chcesz, to uszanuj moje i się nie wtrącaj w nie.
Brytyjscy farmaceuci jakoś mogą korzystać z klauzuli sumienia, a tam antykoncepcyjnych prochów sprzedaje się bardzo dużo. I nikt z tego jakoś afery nie robi...
Tobie sumienie pozwala kupić taki specyfik, mi sumienie nie pozwala go sprzedawać. Idziesz więc do innego sprzedawcy, a ja obsługuję innego klienta. Proste jak konstrukcja cepa obosiecznego.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.