W naszej rodzinie najczęściej buty kupuje Babcia - doświadczona już w "boju" z trójką dzieci i dwojgiem wnucząt ;-) Ale moja opinia jest wiążąca, często uczestniczę w zakupach lub zaocznie nawet "opiniuję" buciki.Czasami jak nie mam możliwości wybrać się z nimi (Babcia zawsze idzie razem z moim Synkiem) do sklepu, to po kupieniu butów zachowywany jest paragon, gdybym miała jakieś zastrzeżenia zawsze mogę wymienić buty (oczywiście zanim je użyjemy).
Po pierwsze nie wyobrażam sobie kupowania butów dla dziecka bez jego obecności, bez przymierzenia, wybierania i całej tej "zabawy" w sklepie z butami. To prawdziwa frajda (na pewno dla dziecka, a dla rodzica to zależy jak się do tego podchodzi: jeśli na luzie i z uśmiechem to też frajda, a jeśli z ciśnieniem, że szybko, znaleźć, dopasować, kupić odpowiednie... no cóż, wtedy to męczarnia, wiem to dobrze bo tak właśnie wyglądały moje pierwsze zakupy obuwia dla Synka i nigdy więcej w ten sposób! teraz najważniejsza jest dobra zabawa, a jak dziś nie kupimy butów to kiedy indziej i świat się przez to nie zawali).
Po drugie (a w zasadzie po pierwsze jeśli chodzi o same buty) najważniejsza jest wygoda. Przez każdego jest to pojęcie odbierane inaczej, więc coś co według mnie jest wygodne może takim nie być dla Synka i odwrotnie. Dlatego ważne jest nie tylko przymierzenie dziecku butów, ale niech pochodzi w nich chwilę, niech kilka razy włoży i zdejmie buty (kiedyś odrzuciliśmy super buciki właśnie przez to, że ciężko się zakłądały i zdejmowały) i niech się wypowie na ten temat jak się w nich czuje. Mój Synek jeszcze prawie nie mówi, ale potrafi okazać czy mu coś odpowiada czy nie - i tą jego opinią, jego własnym subiektywnym poczuciem wygody kieruję się przede wszystkim! Tak więc dziecko ocenia wygodę subiektywnie, a ja patrzę z mojego punktu widzenia. Sprawdzam czy but jest wystarczająco miękki, ale jednocześnie czy ma odpowiednio sztywny zapiętek. Czy łatwo, szybko i wygodnie się zakłada i zapina (sznurowane buciki dla małego dziecka kategorycznie odpadają, ja sama nie mam do nich cierpliwości a co dopiero mówić o takim maluszku?). Czy podeszwa nie jest zbyt twarda ani zbyt miękka, czy zgina się w odpowiedniej wysokości stopy. "Badam" wnętrze bucika, czy jest ciepłe, miękkie, czy nie ma jakichś sztywnych, nieprzyjemnych, drapiących elementów (czasami orygonalne zapięcie powoduje bardzo niemiłe wrażenia wewnątrz buta). Sprawdzam wykończenie buta, czy to co otacza kostkę nie jest zbyt sztywne? Sama nie lubię jak mnie coś drapie i ściska za kostkę...
Kolejną kwestią jest odpowiedni rozmiar. Dobranie go u małego dziecka to trudna, bardzio trudna sztuka. Nie za ciasne, nie za małe, nie za krótkie. To na pewno. Ale też nie można przedobrzyć w drugą stronę. Przyznaję się otwarcie, że raz zdarzyło mi się kupić Synkowi za duże buty - na szczęście w tym przypadku mogą odczekać schowane na "swój czas", gorzej gdyby były za małe. Nie mierzę dziecku stóp, które cały czas rosną i się zmieniają, przyznaję się. Przyznaję, że zawsze po prostu przymierzamy buciki w kolejnych rozmiarach. Idąc na kolejne "bucikowe" zakupy zazwyczaj sięgam od razu po but o rozmiar większy niż ostatnio używany. I potem sprawdzamy czy pasuje, czy trzeba większy czy mniejszy rozmiar... Zawsze zimą pamiętam też o tym, że dziecko będzie nosiło grube rajstopy czy skarpetki i tylko na takie właśnie przymierzamy zimowe buciki.
Dla mnie bardzo ważne jest aby buty dziecka były "praktyczne". Czyli jak na przykład kupujemy buciki na jesień - muszą być nieprzemakalne, bardzo odporne na wilgoć, odpowiednio wysokie, nie mogą przepuszczać wody na szwach, łączeniach itp. Podeszwa musi być odpowiednio wyprofilowana - nie może się ślizgać! Buty (szczególnie te na ciepłe dni, ale nie tylko) muszą odpowiednio przepuszczać powietrze! Ważny dla mnie jest też sposób czyszczenia - mój Synek kocha błotko i żebym nie wiem jak go pilnowała (a nie zawsze aż tak pilnuję, niech ma chłopak radochę) to i tak wlezie w błoto i kałuże i tak. Dlatego buty z jakichś specyficznych materiałów, trudne do czyszczenia - odpadają w przedbiegach ;-)
Dopiero na samym końcu zwracam uwagę na pozostałe atrybuty: cenę, kolor, ozdoby i inne. Oczywiście, że to też ma znaczenie, ale po pierwsze zdrowe stopy dziecka to podstawa - za każdą cenę! A po drugie to nie szata (w tym wypadku but) zdobi człowieka ;-) A jeśli są ładne, kolorowe, tanie - to po prostu dodatkowa zaleta ;-)