Czasami się zdarza, że mąż wyjeżdża na dłużej. Jak wykorzystujecie ten czas?
Jak mój mąż pojechał raptem na 4 dni ja dostałam powera i pomalowałam łazienkę. :)))))))))
26 sierpnia 2011 12:28 | ID: 620599
To coś o mnie... ja już tydzień jestem sama. Na początku jakoś było - to pranie, sprzątanie ale im dalej w las tym więcej grzybów. Już mi tęskno za mężusiem i za naszymi poobiadkowymi spotkaniami i rozmowach przy kawusi.
26 sierpnia 2011 12:30 | ID: 620602
a pol roku???
hihi
da rade przezyc...
a czuje ze kolejno pol znow sie szykuje...
chyba kupie dzialke i zaczne z mala stawiac dom....hmmmm
hihihihihihi
26 sierpnia 2011 12:30 | ID: 620603
Staram się wtedy zrobić rzeczy, na które brakowało mi czasu gdy był Łukasz. Lubię też wtedy wziąć długą kąpiel, nałożyć maseczkę na twarz i relaksować się z książką w ręku :)
26 sierpnia 2011 12:54 | ID: 620632
Gdy nie ma męża, wtedy znacznie szybciej robię różne rzeczy. Gdy on jest to chodzę za nim i nie mogę się zorganizować.
26 sierpnia 2011 13:40 | ID: 620708
Mąż rzadko kiedy wyjeżdża, ale zdażają się i takie momenty:) Wtedy działam w domku na maxa:) Robię te prace, za które nie mogę się zabrać, gdy Mąz jest w domku:) A to kawka, a to rozmowa,i tak czas leci. jak jestem sama z dziecmi, robota odchodzi na całego:) A sprzątanie, to już wogóle:)
26 sierpnia 2011 16:32 | ID: 620850
Ja wtedy odpoczywam...ale Mąż wyjażdż przeważnie na jeden dzień;)
26 sierpnia 2011 18:09 | ID: 620880
A ja ogarniam dom,odpoczywam,bawie sie z dzieckiem...
26 sierpnia 2011 18:18 | ID: 620888
Jestem wlasnie w takiej sytuacji i wiecie co, narazie jest ok. Nie odwazylabym sie jednak na malowanie mieszkania, choc przyznam ze az sie prosi...Poki jest cieplo nie siedzimy w domu, ale co bedzie gdy nadejdzie jesien - nie wiem.
26 sierpnia 2011 21:31 | ID: 621038
nie zdarza się u nas. raz mąż wyjechał na śląsk na kilka dni szkolenia. dzieci nie dały mi się nudzić :)
27 sierpnia 2011 05:18 | ID: 621215
U mnie chyba to standard. Czesto meza nie ma.
Wtedy jestem zorganizowana i planuje kazdy dzien. Wiecej sprzatam!:)
27 sierpnia 2011 09:35 | ID: 621263
Nie lubię takich dni a zdarza ich się coraz więcej..A co najgorsze człowiek się przyzwyczaja. I wraca taki MĄŻ i zauważamy że zaczyna nam przeszkadzać! Jakoś deorganizuje nam życie...
27 sierpnia 2011 11:27 | ID: 621298
Nie lubię takich dni a zdarza ich się coraz więcej..A co najgorsze człowiek się przyzwyczaja. I wraca taki MĄŻ i zauważamy że zaczyna nam przeszkadzać! Jakoś deorganizuje nam życie...
Coś w tym jest. Mój mąż nie wyjeżdża często ale dużo pracuje na miejscu. Siłą rzeczy mamy z Malym jakis rytm dnia, rytuały a jak tata jest w domu to wszystko jest zachwiane. Ale ja to traktuje jako wyjątkowe chwile, nie skupiam się wtedy na porządkach, nie trzymam się ścisle reguł tylko sobie razem wariujemy.
28 sierpnia 2011 12:04 | ID: 621909
U mnie męża nie ma już ponad 3 miesiąca. Nie powiem, że się nudzę, ba nawet czasu mi brakuje na wiele rzeczy, tyle nie zrobionych, a tyle do zrobienia. Praca, a po pracy dzieci, przecież coś trzeba z nimi robić. Sprzatanie nie ucieknie. Nie powiem, że chcialabym żeby mąż juz wrócił. wszystko wrócilo by juz do normy, podzielilibysmy sie obowiązkami, a juz niedługo szkoła się zaczyna i z córką trzeba będzie czasem troche przysiąść, a maly też domaga sie uwagi. Oj ciężko będzie. Szczerze współczuję mamą samotnie wychowującym dzieci, chyba potrzebuje lekcji samoorganizacji, bo taka rozwalona jestem ze wszystkim. i do tego jeszcze jak mnie dzień lenistwa dopadnie to masakra.
28 sierpnia 2011 18:58 | ID: 622160
Wiecie co... wyć mi już się chce od tej samotności. Wymiękam już a oni jeszcze sobie dzisiaj nad Dunajcem u rodzinki zięcia grillują jutro będą u syna w W-awie no i może mężuś z synem na wieczór do domu wreszcie zjadą. Tak teraz się zastanawiam czy drugi raz bym się na taki wyjazd zgodziła... Wiem - egoizmem powiało - ale ta samotność dobija...wrrr
28 sierpnia 2011 19:08 | ID: 622169
Urządzam sobie babski wieczór z moja córką - kąpiemy się, robimy sobie różne zabiegi pielęgancyjne:) A jak już Julka zaśnie czytam książki:)
Czasem też dzwonię po moją kumpelę i gadamy do późna:)
28 sierpnia 2011 19:34 | ID: 622190
Wiecie co... wyć mi już się chce od tej samotności. Wymiękam już a oni jeszcze sobie dzisiaj nad Dunajcem u rodzinki zięcia grillują jutro będą u syna w W-awie no i może mężuś z synem na wieczór do domu wreszcie zjadą. Tak teraz się zastanawiam czy drugi raz bym się na taki wyjazd zgodziła... Wiem - egoizmem powiało - ale ta samotność dobija...wrrr
I takie piękne widoki mają na tamę nad Jeziorem Rożnowskim... tylko pozazdrościć
28 sierpnia 2011 19:49 | ID: 622213
Ja robię sobie "babskie" wieczory i wszystko - na co nie miałabym czasu z mężem. Siadam przed komputerem z lampką wina lub ulubioną herbatą, kąpię się przy świecach, czytam gazety w łóżku ;) Sielanka. Mam wiele wolnego czasu, bo nie muszę go poświęcać na sprzątanie. Okazało się (odkryłam to dopiero jak mąż zaczął wyjeżdżać), że to on najbardziej bałagani w domu! :)
28 sierpnia 2011 20:05 | ID: 622231
My dwa lata zmagaliśmy się z delagacjami. Nigdy wiecej. Samotność mi nie smakowała...
28 sierpnia 2011 20:54 | ID: 622269
Jak mój mąż(jeszcze wtedy chlopak) wyjechał na Korsykę na 3,5 miesiąca, chodzilam na zajecia rzeźby w glinie.
28 sierpnia 2011 21:13 | ID: 622302
Wiele par żyje na odległość.Jest to kwestia tak naprawdę przyzwyczajenia i organizacji własnego czasu tak by śmiertelnie bardzo nie odczuwać braku partnera.Takie rozstania często są dobre,tak naprawde można zrobić coś pozytecznego i coś dla siebie.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.