Niestety znam dużo ksiezy, którzy mieli dzieci.Niestety tylko jeden z nich miał odwagę być odpowiedzialnym i zrzucić sutannę, po czym ożenił się i stworzyli normalną rodzinę.Niestety więcej jest takich, którzy na boku sami "grzeszą" i mają czelnosć jeszcze innych pouczać i strofować.Przykład:W mojej starej parafii ksiądz żył jak maż z żoną ze swoją gospodynią.Wszyscy o tym wiedzieli, nawet jej matka nazywała go swoim zięciem.Mieli córkę, która nie mieszkała razem z nimi na plebanii ale mieszkała w jej mieszkaniu w innym mieście.Dzieckiem zajmowała się ciotka gospodyni, dorywczo dojeżdżała tam mama dziecka lub tatuś.
Gdy do kościoła przychodziła kobieta z dzieckiem,które chciała ochrzcić a nie miała slubu kościelnego to zawsze była wyzwana od najgorszych.Nawet kobiety, które miały slub cywilny traktowane były przez ksiedza jak puszczalskie i zdarzyło się kilka razy że odmówił ochrzeczenia dziecka, bo to "bekarty".To w takim razie kim była jego córka w jego mniemaniu?
Inny miał 3 dzieci z kobietą z miejscowości, w której był księdzem.Dzieci nazywały go wójkiem.Jego rodzina prosiła, by odszedł od kościoła i ożenił się z matką swoich dzieci ale dla niego ważniejsza była kariera. Dzieci dopiero na pogrzebie dowiedziały się ze są jego dziećmi.
Moim zdaniem ksieża to są TYLKO faceci i mają swoje potrzeby.Po co więc nakazywać im życie w celibacie?CZy nie lepiej i bardziej po "bozemu" byłoby gdyby kapłaństwo było bardziej uważane za pracę a nie sposób na życie, i by mogli założyć rodziny.Wiedzieliby wtedy co to znaczy nieprzespana noc lub chore dziecko w domu, a dzieci miałyby ojca i matkę a nie mamę i wujka.