W jaki sposób pomagacie Waszym dzieciom ukształtować samodzielność?
21 października 2011 12:23 | ID: 665190
Pozwalam mu na samodzielność. Jak uczył sie chodzić to pozwalałam by sam chodził kiedy chciał. Rodzina latała do okoła niego a ja stwierdziłam: "Jak sie nie przewróci to się nie nauczy". Stosowałam ta zasadę prawie do wszystkiego. Oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. Mój syn potrafi dzięki temu zrobić wiele rzeczy sam. Wiele rzeczy robi ze mną. Tłumacze mu co robię, jakie są konsekwencje jak zrobiła bym coś inaczej. Lubi ze mną coś robić. Pamiętam jak w tamtym roku wstał wcześniej niż ja( miał 3 lata) .Zrobił mi kanapki na śniadanie:) I był chlebek, masełko i wędlinka z serkiem. Ja oczywiście nie spałam tylko jednym okiem pilnowałam co robi:)
21 października 2011 12:25 | ID: 665192
Trzeba uczyć dzieci samodzielności, choc to czasem trudne:) Ja swoim chłopakom pokazuję co i jak robię i proszę by naśladowali mnie:) Jeśli coś idzie jak po gruzie, powtarzamy czynność;) I Chłopcy są zadowoleni i ja:)
21 października 2011 12:32 | ID: 665198
Denerwuje mnie, że była mojego chłopaka chodzi za dzieckiem po placu zabaw krok w krok. Zauważyłam to jak miał 7 lat. Nie odeszła dalej niż na metr, chodziła jak cień. Skręcił w lewo, skręciła ona, siadała na ławce tylko wtedy, kiedy on siedział... co się musiało dziać w domu to nie chcę nawet myśleć. Pewnie do wc też wchodziła.
Z kolei chyba druga skrajność, jaśli chodzi o nauczenie dziecka co jest bezpieczne a co nie:
Znajomy mojego chłopaka pozwolił, aby jego dziecko oparzyło się żelazkiem. Prasował, dziecko się kręciło i kręciło, on tłumaczył, ze się oparzy jeśli będzie blisko żelazka chodzić, dziecko nie słuchało aż w końcu odstawił żelazko, odszedł dwa kroki, dziecko znów podeszło do żelazka, oparzyło się i więcej się nie zbliżało do prasowania. Dobrze zrobił czy przesadził?
21 października 2011 12:34 | ID: 665201
Nie zakazuję mu i nie wyręczam w czynnościach, które chce robić sam. Oczywiście jeśli są one bezpieczne. Gdy chciał mieszać gulasz w goracym garnku to kategorycznie zabroniłam tlumacząc dlaczego nie może tego robić. Zachecam go również do pomagania mi w rożnych czynnościach - typu tarcie marchewki, uszykowanie talerzy i sztućcy do obiadu, wytarcie kurzy itd. Czasem muszę przy tych czynnościach uzbroić się w wiele cierpliwości i wyrozumiałości. Jednak warto, w szczególności gdy widzę jaki jest dumny gdy zrobi coś sam.
21 października 2011 13:24 | ID: 665233
Pozwalaliśmy na samodzielność przy zabawach i innych czynnościach jak najszybciej i potem już nie było z tym problemu. Oliweczka również podobnie była wychowywana i wiele rzeczy już robi sama - np. na podwórko wychodzi i wraca sama.
21 października 2011 14:28 | ID: 665264
Pozwalam jeść córce samej, mimo że robi przy tym ogromny bałagan.
21 października 2011 14:51 | ID: 665290
Denerwuje mnie, że była mojego chłopaka chodzi za dzieckiem po placu zabaw krok w krok. Zauważyłam to jak miał 7 lat. Nie odeszła dalej niż na metr, chodziła jak cień. Skręcił w lewo, skręciła ona, siadała na ławce tylko wtedy, kiedy on siedział... co się musiało dziać w domu to nie chcę nawet myśleć. Pewnie do wc też wchodziła.
Z kolei chyba druga skrajność, jaśli chodzi o nauczenie dziecka co jest bezpieczne a co nie:
Znajomy mojego chłopaka pozwolił, aby jego dziecko oparzyło się żelazkiem. Prasował, dziecko się kręciło i kręciło, on tłumaczył, ze się oparzy jeśli będzie blisko żelazka chodzić, dziecko nie słuchało aż w końcu odstawił żelazko, odszedł dwa kroki, dziecko znów podeszło do żelazka, oparzyło się i więcej się nie zbliżało do prasowania. Dobrze zrobił czy przesadził?
zależy czy dziecko bardzo się oparzyło... jeśli był to tylko paluszek więc wg mnie bardzo dobrze bo wielka krzywda się dziecku nie stała ale ma doświadczenie na baaardzo długo i napewno będzie dziecko omijało szerokim łukiem żelazko... sama stosuje się do tej zasady... gdy tłumaczenia nie pomagają to znaczy że dziecko potrzebuje samo się przekonać, w ten sposób poznaje świat i na drugi raz wie że tata czy mama nie żartują kiedy mówią że stanie się mu taka czy inna krzywda
21 października 2011 14:59 | ID: 665296
Denerwuje mnie, że była mojego chłopaka chodzi za dzieckiem po placu zabaw krok w krok. Zauważyłam to jak miał 7 lat. Nie odeszła dalej niż na metr, chodziła jak cień. Skręcił w lewo, skręciła ona, siadała na ławce tylko wtedy, kiedy on siedział... co się musiało dziać w domu to nie chcę nawet myśleć. Pewnie do wc też wchodziła.
Z kolei chyba druga skrajność, jaśli chodzi o nauczenie dziecka co jest bezpieczne a co nie:
Znajomy mojego chłopaka pozwolił, aby jego dziecko oparzyło się żelazkiem. Prasował, dziecko się kręciło i kręciło, on tłumaczył, ze się oparzy jeśli będzie blisko żelazka chodzić, dziecko nie słuchało aż w końcu odstawił żelazko, odszedł dwa kroki, dziecko znów podeszło do żelazka, oparzyło się i więcej się nie zbliżało do prasowania. Dobrze zrobił czy przesadził?
zależy czy dziecko bardzo się oparzyło... jeśli był to tylko paluszek więc wg mnie bardzo dobrze bo wielka krzywda się dziecku nie stała ale ma doświadczenie na baaardzo długo i napewno będzie dziecko omijało szerokim łukiem żelazko... sama stosuje się do tej zasady... gdy tłumaczenia nie pomagają to znaczy że dziecko potrzebuje samo się przekonać, w ten sposób poznaje świat i na drugi raz wie że tata czy mama nie żartują kiedy mówią że stanie się mu taka czy inna krzywda
No ale przecież na paluszku mogło sie nie skończyć! A gdyby takie żelazko spadło mu na buzie? NIe popieram tego sposobu uczenia samodzielności. To jest tak jak by dać dziecku nóż do ręki. Jak by tatuś chciał pokazać dziecku na czym polega żelazko to mógł wziąć kawałek papieru lub nawet paragon ze sklepu( który robi sie odrazu czarny) i przejechać po nim bardzo gorącym żelazkiem a później pokazać dziecku ze takie przypalenie pojawić mu się na skórze i by go to bardzo bolało.
21 października 2011 15:09 | ID: 665307
Wiadomo ze nie powinien zostawiać dziecka z żelazkiem... Dzieci inaczej jednak doświadczają świata -oparzenie się kawałkiem materiału lub paragonem dziecko pojmowałoby jako że właśnie te rzeczy są gorące i mogłoby potem nawet być tak że maluszek nie chciałby się ubierać.. Rozwiązanie dobre tej sytuacji jest takie że tato powinien kontrolować by maluszek się oparzył żelazkiem ale żeby nie było ono zbyt gorące i żeby był to właśnie ten jeden czy dwa paluszki... To jest właśnie taka samodzielność kontrolowana
21 października 2011 15:14 | ID: 665316
W moim przypadku córka dosłownie pchała się do gorącego pieca a ja jej na to pozwoliłam trzymając ją żeby się nie oparzyła zbytnio.. Tłumaczenia nie pomagały ale niewielkie doświadczenie pomogło za pierwszym razem.. Teraz wystarczy że powiem że się oparzy i... już ucieka od pieca..
21 października 2011 15:20 | ID: 665320
Wiadomo ze nie powinien zostawiać dziecka z żelazkiem... Dzieci inaczej jednak doświadczają świata -oparzenie się kawałkiem materiału lub paragonem dziecko pojmowałoby jako że właśnie te rzeczy są gorące i mogłoby potem nawet być tak że maluszek nie chciałby się ubierać.. Rozwiązanie dobre tej sytuacji jest takie że tato powinien kontrolować by maluszek się oparzył żelazkiem ale żeby nie było ono zbyt gorące i żeby był to właśnie ten jeden czy dwa paluszki... To jest właśnie taka samodzielność kontrolowana
Mi nie chodzi o oparzenie tylko o pokazanie dziecku co dzieje się z rzeczami gdy maja kontakt z wysoką temperaturą.Taki widok działa na wyobraźnie dziecka.
Takie oparzenie dziecka kontrolowane tez może doprowadzić do sytuacji ze nie chce zakładać rzeczy prasowanych żelazkiem bo w końcu to żelazko zrobiło mu krzywdę.
21 października 2011 15:23 | ID: 665325
Mi nie chodzi o oparzenie tylko o pokazanie dziecku co dzieje się z rzeczami gdy maja kontakt z wysoką temperaturą.Taki widok działa na wyobraźnie dziecka.
Takie oparzenie dziecka kontrolowane tez może doprowadzić do sytuacji ze nie chce zakładać rzeczy prasowanych żelazkiem bo w końcu to żelazko zrobiło mu krzywdę.
wniosek zatem prosty prasować ale nie przy dziecku :D moja sama przynosi mi rzeczy do prasowania a potem chętnie zakłada jak są cieplutkie... Sztuką jest właśnie pokazać dziecku że żelazko oparzy ale wyprasowane ubranka już nie.. To trzeba dziecku pokazać że żelazko oparzy ale tata ubiera wyprasowaną koszulę i nic mu sie nie dzieje
21 października 2011 15:33 | ID: 665330
jak ostatnio prasowałam to Patryk też sie pchał do żelazka żadne tłumaczenie nie pomagało! tylko że ja nie chciałam żeby się opażył a wystarczyła tylko chwilka mojej nieuwagi (odwróciłam się po rzecz) a Patryk w tym czasie dotkną żelazka! nic złego mu się na szczęście nie stało nawet nie było sladu że się opażył ale więcej do żelazka nie podszedł ... nawet teraz jak się pytam czy będzie dotykał żelazko to mówi że nie :)
dzieci uczą sie przez doświadczenie i dla większoci maluchów nie dociera że nie wolno bo się popażysz ... nie uwierzy póki sam się nie przekona! wg mnie lepsze było kontrolowane popażenie jakie "spowodował" ten tata niż gdyby poprzez nieuwagę dziecku mogła się stać gorsza krzywda
21 października 2011 16:48 | ID: 665366
Najważniejsze - nie wyręczać. Dziecko powinno samo nauczyć się samodzielności. Nieważne, że początki będą trudne...
21 października 2011 16:53 | ID: 665382
Nie wyręczam we wszystkim córki, co potrafi robi sama, ale jeszcze niewiele potrafi ;)
21 października 2011 21:16 | ID: 665540
Denerwuje mnie, że była mojego chłopaka chodzi za dzieckiem po placu zabaw krok w krok. Zauważyłam to jak miał 7 lat. Nie odeszła dalej niż na metr, chodziła jak cień. Skręcił w lewo, skręciła ona, siadała na ławce tylko wtedy, kiedy on siedział... co się musiało dziać w domu to nie chcę nawet myśleć. Pewnie do wc też wchodziła.
Z kolei chyba druga skrajność, jaśli chodzi o nauczenie dziecka co jest bezpieczne a co nie:
Znajomy mojego chłopaka pozwolił, aby jego dziecko oparzyło się żelazkiem. Prasował, dziecko się kręciło i kręciło, on tłumaczył, ze się oparzy jeśli będzie blisko żelazka chodzić, dziecko nie słuchało aż w końcu odstawił żelazko, odszedł dwa kroki, dziecko znów podeszło do żelazka, oparzyło się i więcej się nie zbliżało do prasowania. Dobrze zrobił czy przesadził?
zależy czy dziecko bardzo się oparzyło... jeśli był to tylko paluszek więc wg mnie bardzo dobrze bo wielka krzywda się dziecku nie stała ale ma doświadczenie na baaardzo długo i napewno będzie dziecko omijało szerokim łukiem żelazko... sama stosuje się do tej zasady... gdy tłumaczenia nie pomagają to znaczy że dziecko potrzebuje samo się przekonać, w ten sposób poznaje świat i na drugi raz wie że tata czy mama nie żartują kiedy mówią że stanie się mu taka czy inna krzywda
No ale przecież na paluszku mogło sie nie skończyć! A gdyby takie żelazko spadło mu na buzie? NIe popieram tego sposobu uczenia samodzielności. To jest tak jak by dać dziecku nóż do ręki. Jak by tatuś chciał pokazać dziecku na czym polega żelazko to mógł wziąć kawałek papieru lub nawet paragon ze sklepu( który robi sie odrazu czarny) i przejechać po nim bardzo gorącym żelazkiem a później pokazać dziecku ze takie przypalenie pojawić mu się na skórze i by go to bardzo bolało.
ale czasami dziecku do stymulacji sytuacji potrzbeny jest bodziec bolowy, kazde dziecko inaczej sie uczy ze nie wolno, Roksana jak byla mala kochala sie przytulac i wrzucac wszystko za grzejnik...a kazdy jej mowil,ze grzejnik jest goracy (to bylo zima) i odsuwanie,tlumaczenie,zwracanie uwagi nie pomoglo dopiero jak sie oparzyla zrozumiala...
a co do uczenia samodzielnosci to w sposob kontrolowany pozwalalam na poznawanie swiata i nauke- jak uczyla sie chodzic i upadala nie lecialam z poduszka by ja lapac. Mieszkamy w domku na pietrze mamy sypialnie bedac na etapie raczkowania nauczyla sie wchodzic po stromych schodach i opanowala je w krotkim czasie do perfekcji, ale odbywlao sie to pod kontrola.
21 października 2011 22:10 | ID: 665577
a co do uczenia samodzielnosci to w sposob kontrolowany pozwalalam na poznawanie swiata i nauke- jak uczyla sie chodzic i upadala nie lecialam z poduszka by ja lapac. Mieszkamy w domku na pietrze mamy sypialnie bedac na etapie raczkowania nauczyla sie wchodzic po stromych schodach i opanowala je w krotkim czasie do perfekcji, ale odbywlao sie to pod kontrola.
ale dziecko napewno miało pieluche jakąkolwiek więc krzywdy i tak sobie wielkiej zrobić nie mogła i dalej jest to kontrolowany upadek... bez pieluchy pupa zabolałaby napewno
22 października 2011 05:11 | ID: 665656
Hmm.. Przede wszystkim posiłku. Pozwalam jesc małej samej:) Pomimo ze potem musze i myc mała i robic pranie, to warto. Sniadanka calkowicie jada sama. Z obiadkiem to roznie, z zupkami sobie nie radzi jeszcze, ale z kazda inna potrawa - super!
Pozwalam małej wybierac ciuszki do ubrania, ostatnio probowała lale ubrac w swoje ciuchy... ;)
Ogolnie uwazam, ze im wczesniej pozwolimy dzieciom na samodzielnosc, tym pozniej bedzie łatwiej...Oczywiscie wszystko w granicach rozsadku i bezpieczenstwa.
Mnie osobiscie przeraził ostatnio widok, 4latki, która rodzice karmili. Jak zapytałam o powod, to usłyszałam, ze wtedy wiecej zje... No wydaje mi sie, ze to zle... Ale moze sie myle?
22 października 2011 11:09 | ID: 665783
Zawsze starałam się by Mateusz był samodzielny. To przykre gdy widzisz gdy sam korzysta z toalety i juz nas nie potrzebuje. Ale nie pozwalając mu na samodzielnośc, chamujemy jego rozwój i nie pozwalamy dorosnąć.
22 października 2011 11:20 | ID: 665789
ja tez pozwalam dzieciom na samodzielnosc nie wyreczam np wojtusia w sprzataniu on juz wie gdzie zabawki sie daje gdzie papierki np po cukierkach a gdzie pampersy zuzyte czy ciuszki i wie gdzie mma daje brudne bo coraz czesciej sam zanosi ciuszki do lazienki ;-) jak go o to poprosze ;-) za to z sandrusia jest ciut gorzej tez byla samodzielna ale u babci wyreczaja ja we wszystkim u b=abci nawet skarpetki sama nie zalozy a potrafi ale u mnie to nie przejdzie musi sama bo potem w przedszkolu kto ja ubierze. a jesli chodzi o niebezpieczne przedmioty to tez tlumacze ze nie wolno sie zblizac czasem skutkuje samo tlumaczenie a czasem musi sie przekonac o tym dziecko ;-) wojtus tez mial raz przygode z cieplym czajnikiem chcial zobaczyc co w srodku jes ale na szczescie byl pusty ale jeszcze cieply i od tej pory juz sie do niego nie zbliza ;-)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.