Kolejna zima i kolejny wypadek. Pozbawiony wyobraźni tatuś zorganizował swoim dzieciom (8 i 10 lat) kulig. Dzieci siedziały na sankach, które ciągnął samochód terenowy. Tatuś wpadł na pomysł by kulig się odbywał po drodze gminnej. I dzieci wpadły pod autobus. Chłopiec zginął na miejscu. Dziewczynka w stanie ciężkim trafiła do szpitala.
Powiedzcie mi czy za mało jest takich wypadków, że nadal takie pomysły na kulig przychodzą rodzicom do głowy? Może po autopstradzach (tych nielicznych) zacznijmy dzieciaki za samochodami ciągnąć.
Wrrrryyyyyyyyyyyy.