jagienka napisał 2010-06-26 15:54:43Każdy przypadek jest bardzo indywidualny... Niestety nie ma reguły identycznej dla wszystkich... A terapia z dobrym terapeutom potrafi zdziałać cuda... Wiem coś o tym... A tak na marginesie: syndrom DDA to nie tylko problemy dotyczące samego alkoholu... To tylko czubek góry lodowej... Jeśli pił ojciec a miał córkę, to te złe relacje z dzeciństwa przenoszą się na dorosłe życie tej kobiety... I nie chodzi własnie tylko o kwestie picia-niepicia... Bardzo często zaburzone są właściwe relacje z mężczyznami... A wynika to z tego, że w dzieciństwei brakło po prostu ojca i jego miłości do córki... Trudne jest to wszystko, ale tak niestety jest...
Wiem coś o tym, dwa nieudane związki (w tym jeden zakończony rozwodem) i dwie córki na koncie. Trudno jest mi ułożyć sobie życie...A do tego cały czas mam wrażenie, ze nie jestem wystarczająco dobra dla nikogo, a już na pewno nie jestem dobrą mamą, nigdy dość dobrą.
aśka r napisał 2010-06-26 16:26:51sysia12 napisał 2010-06-26 15:43:49Asiu dda są ludźmi przewrażliwionymi na punkcie alkoholu więc nie ma się co dziwić z jednej strony że facet się zdenerwował na żone biorąc pod uwage że była z ich córką a może jego żonie zdażało się już to wcześniej i dlatego tak zareagował
Właśnie nie zdarzało jej się wcześniej znam ją bardzo dobrze i na prawdę wierzcie mi ona siedziała tam na tyle długo że ten alkohol nie miał na nią żadnego wpływu poza tym znam ją na tyle że gdyby nawet te pół szklaneczki zagrażało jej na tyle albo ją zamuliło to nie wzięła by do ust. Tu na prawdę nie chodzi o to że ona wypiła tylko o jego reakcję ogólnie są bardzo dobrym małżeństwem i pewnie sobie to potem wyjaśnili ale ja po raz pierwszy widziałam taką reakcję co nie znaczy że nie jestem w stanie zrozumieć że on ma lęki związane z dzieciństwem. Dodam jeszcze że córka jej nawet nie była przy nich jak ona wypiła to piwko bo bawiła się z dziećmi w ich pokoju. To wyglądało dokładnie tak że ona poszła do szwagierki na kawkę gdzie mąż tamtej wziął sobie piwko i z grzeczności zapytał czy ona się też napije i kiedy ona poprosiła to nalał jej trochę w szklaneczce i tyle. Nie chcę żebyście myślały że usprawiedliwiam picie przy dzieciach itp i że mówi się że od takich sytuacji się zaczyna ale ktoś kto nie zetknął się z alkoholizmem w swojej rodzinie najbliższej nigdy takiej reakcji nie będzie miał. Może trochę zamotałam ale myślę że zrozumiecie co mam na myśli a poza tym troszkę się spieszę bo muszę już uciekać.
Asiu, ale ja wcale nie neguję tej kobiety, ale z doświadczenia potrafię też zrozumieć reakcję jej męża. Mi na przykład wystarczy zmieniony głos mojego partnera, kiedy rozmawiam z nim przez telefon - od razu wiem, ze wypil piwko i już odechciewa mi się z nim rozmawiać.
jagienka napisał 2010-06-26 16:37:45sysia12 napisał 2010-06-26 16:02:10 Jagienko tak jak piszesz każdy przypadek jest indywidualny.dużo też zależy od charakteru osoby.są ludzie którzy pomimo dużego bagażu życiowego radzą sobie sami a i tacy którzy niestety potrzebują rozmowy ze specjalistą.
Jak najbardziej zgadzam się z Tobą... Ale jest jeszcze jeden myk w tym wszystkim... Otóż bardzo często tak się zdarza, że człowiek uruchamia pewien mechanizm obronny i wyrzuca z psychiki złe wspomnienia [psychologia nazywa to wyparciem lub represją], ale problem nie został rozwiązany i lubi w najmniej oczekiwanym momencie, po długich latach przypomnieć o sobie... I nie jest to ani łatwe ani miłe... I wtedy gdy sprawa nie zostaje przepracowana pojawiają się pewne trudności w życiu tego człowieka a najgorsze jest to, że czasem sam nie ma pojęcia gdzie tkwi żródło i nie wiąże tego ze swoją przeszłością i "alkoholowym" dzieciństwem... Oczywiście, że zdarzają sie silne jednostki, lecz przeżycia z minimych lat zawsze zostawią piętno... Choćby minimalne, ale zostawią... Ja cały czas wiem, gdzie tkwi źródło i z jednej strony chce się już od tego uwolnić, a z drugiej wiem, ze trzeba będzie odkopac coś głęboko schowanego i wcale nie będzie to miłe. niemniej jednak chciałabym zacząć żyć normalnie i w końcu wiedzieć sama przed soba, że jestem coś warta.