Etap Drugi życia dorosłegoKategorie: Rodzicielstwo, Ciąża Liczba wpisów: 139, liczba wizyt: 316774 |
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 08-02-2011 12:58
Wiem, że nie powinnam tutaj wypisywać jak bardzo mi smutno, bo wiem, że to przeczytasz, a zdaję sobie Książę sprawę z tego, że Tobie też jest ciężko... Chciałabym, żebyś był teraz przy mnie... przy Nas. I wiem, że Ty też o niczym innym nie marzysz... Zatem nie napiszę nic, oprócz tego, że łzy napływają mi same do oczu, a ja zagryzam wargi, żeby znów nie zacząć płakać, bo wiem, że ciężko będzie przestać... Co można zrobić z jednym dniem, kiedy się tęskni przez 2 tygodnie i wie się, że się będzie tęskniło przez kolejne dwa...
Spotkałam dzisiaj rano na korytarzu Sąsiada, który dopiero co pożegnał na zawsze swoje dziecko... Zawsze taki radosny a dziś na jego twarzy rysowały się ból i cierpienie... Nie miał nawet siły odpowiedzieć mi "Dzień Dobry"... Zrobiło mi się go tak bardzo żal, że miałam ochotę podejść i go mocno przytulić...
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 07-02-2011 15:04
Wczoraj wieczorem tak bardzo zapragnęłam czegoś słodkiego, że aż mi się płakać chciało. Na szczęście odpowiednio wcześnie pozbyłam się tej feralnej gorzkiej czekolady, której nigdy nie udało mi się zjeść w ilości dozwolonej. Zaczęłam z zachwytem oglądać książkę kucharską z przepisami na ciasta i ciasteczka i zaczęłam z prawdziwym namaszczeniem oglądać obrazki i wyobrażać sobie, że jem dane ciasto i popijam pyszną gorącą herbatką z cytryną :) Niemlalże czułam ich smak ;)
Kolejna wizyta u stomatologa i kolejne 2 ząbki zaleczone. A jeszcze wcześniej odwiedziłam koleżanki z byłej pracy :) Zleciały się wszystkie, żeby mnie zobaczyć :) I znów usłyszałam, że ciąża mi służy, że wyładniałam i wcale nie "urosłam", tylko brzuszek mi się zaokrąglił :D Myślałam, że dowiem się czegoś więcej o śmierci mojej sąsiadki, bo jako urzędniczki instytucji wypłacającej zasiłki pogrzebowe zawsze wiedzą najwięcej, ale niestety nie wiedziały nic...
Korzystając z bliskości sklepu z ubrankami dla niemowląt, nie mogłam się oprzeć, żeby nie wejść. I kolejne zakupy w rozmiarze 56. Teraz to już na pewno nie braknie mi ubranek :)
Wczoraj widziałam się z siostrą i na szczęście nie żywi do mnie urazy najmniejszej, czego się obawiałam.
Od dzisiaj jestem liderką na Familie, co jest dla mnie wielkim zaszczytem. Mam nadzieję, ze w pełni podołam wszystkim obowiązkom i nikt nigdy nie pożałuje, że mnie do grona liderów zaproszono :))
Znowu mam chęć wielką na ciasto jakieś albo chociaż ciasteczko maleńkie...
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 05-02-2011 09:23
Umęczywszy wczoraj swój umysł zmartwieniami do kresu możliwości, przespałam całą noc bez przebudzeń żadnych. Nawet sen miałam i sen pamiętam. Nie był zbyt przyjemny. Śniła mi się lekcja historii, byłam w podstawówce. Nie byłam do lekcji przygotowana, a na uczyciel poświęcił całą lekcję na odpytywanie. Cóż za stres. Na szczęście zdążył dojść tylko do literki "L", (czyli do "P"niedużo brakowało, bo w śnie nosiłam już nazwisko Męża :D) i obudził mnie Tolek manifestujący swoją gotowość do spaceru. Jak na tak dobrze przespaną noc, wyglądam koszmarnie. Dawno nie miałam tak podkrążonych oczu... Wstydziłam się nawet pójść do sklepu, wskutek czego musiałam stworzyć eksperymantalną pastę twarogową z tuńczykiem, bo nie miałam nic do kanapek. Muszę się jakoś pozbyć tych sińców pod oczami...
Dzisiaj czeka mnie duużo prasowania, wyprałam wczoraj wszystkie ubranka dla Maluszka.
Wczoraj wyciągłam (czy wyciągnęłam?) z szafy całą stertę pisemek dla przyszłych Mam, które zdołałam do tej pory zakupić. Dużo czytałam i doszłam do wniosku, że chyba coś ze mną nie tak. Ciąża to czas radosnego oczekiwania... Radosnego? Pełnego lęku o zdrowie swoje i Maleństwa, pełnego obaw, czy sobie poradzę, czy będę dobrą matką, pełnego wyborów o mniejszym i większym znaczeniu, począwszy od wyboru imienia po wybór właściwej butelki... Na radośc zostaje tak mało czasu... Ciąża to 9 miesięcy nerwówki a im bliżej rozwiązania, tym stres coraz większy. Strach przed tym co nie znane, lęk przed bólem związanym z porodem... Radość też jest, chyba największa jaka mnie w życiu spotkała. A bedzie jeszcze większa, kiedy wezmę Maluszka w swoje ramiona i już zawsze będe miała się do kogo przytulić. Staram się tę ciążę przeżywać w sposób właściwie radosny, ale nerwy i obawy za każdym razem biorą górę...