Opublikowany przez: Kasia P. 2015-03-16 10:59:36
Oglądaliście „Potwory i Spółka”? Ja dopiero niedawno miałam tę przyjemność – a film to naprawdę wybitny spośród tych animowanych! Nie mogę powstrzymać się tutaj od dygresji o filmach ze Studia Ghibli, które odkryliśmy kiedyś dzięki naszym znajomym. Może mówi Wam coś ta nazwa, a może kojarzycie nazwisko wyjątkowego reżysera, Hayao Miyazaki? Oglądanie japońskich filmów jest bardzo ciekawym przeżyciem. Te, które wyszły ze Studia Ghibli, są naprawdę doskonałe. To obrazy absolutnie zaskakujące. Przywykliśmy to pewnych schematów, klisz, z jakimi spotykamy się na co dzień w naszej kulturze. A filmy Miyazakiego totalnie zaskakują, zastosowane rozwiązania są mi obce i czerpię ogromną przyjemność z tego zaskoczenia.
Wracając do „Potworów (…)”, to film zabawny, wzruszający, międzypokoleniowy. Potwory czerpały energię z krzyku dzieci do czasu, kiedy odkryły, że znacznie więcej energii pozyskać można ze… śmiechu! Wcale się potworom nie dziwię, kiedy tylko słyszę jak moja córka się śmieje – dzieci stają się emocją, którą wyrażają. Bywają strachem, złością, zazdrością, ale też właśnie radością, szczęściem i śmiechem. Uczę się od mojej córki jak przemienić się w czystą radość. A czego ona uczy się ode mnie o emocjach? Tego, co jej pokazuję – to jasne. Z pozytywnymi uczuciami nie ma problemu, ale z pozostałymi, które zwykle nazywamy „negatywnymi” nie jest już tak łatwo.
Brałam niedawno udział w kilkutygodniowych warsztatach o złości. Odkrywcze okazało się przede wszystkim to, że nie ma uczuć negatywnych, a najwyżej niewygodne. A sama złość, którą często czuję? Złość to już niemal efekt, a prowadzą do niej przeróżne emocje, które wreszcie rozpoznaję! Irytacja, zniecierpliwienie, rozdrażnienie, niepokój, lęk, wstyd – wszystkie je ignorowałam, zaciskając zęby, aż wreszcie wybuchałam złością. Teraz zatrzymuję się, pozwalam sobie poczuć, nazwać i powiedzieć głośno o tym, co się ze mną dzieje.
Dzieci często całymi sobą okazują złość, a część rodziców mówi „Nie wolno się tak złościć” albo „Ale z ciebie złośnik”. A dzieci nie są złośnikami, ale odczuwają złość. A pod nią kryje się tak wiele uczuć, jak u nas, dorosłych. Odkąd zadbałam o siebie i uczę się reagować zawczasu, moja córka również zaczęła zmieniać swoje zachowanie – coraz rzadziej wybucha, częściej za to mówi „jestem smutna, bo” albo „zdenerwowało mnie to i to”. Uczymy się od siebie wzajemnie i ta kooperacja przynosi wszystkim stronom ogromny zysk.
Bardzo mnie cieszy, że moje pokolenie zaczyna „uwalniać” negatywne emocje – coraz częściej pozwalamy na nie sobie i naszym dzieciom, coraz lepiej umiemy sobie z nimi radzić. Opiekuję się własną złością i uczę moją córkę jak może zaopiekować się swoją. Dzięki temu rozluźniamy się z Lady D. i tworzymy przestrzeń dla śmiechu, który zasila cały nasz świat
Autorka:
Dorota Lipińska - autorka książek dla dzieci, założycielka www.soojka.pl
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
194.15.*.* 2015.03.17 15:42
Zgadzam się całkowicie :)
ewewita1383 2015.03.16 19:40
Przy dziecku uczymy się wielu ciekawych rzeczy - obyśmy te lekcje przyswoili i pozostawili na długo w naszym dorosłym świecie . Wnoszą one w nasze życie wiele ciekawostek i chęć zmiany na rzecz dziecka,a to najlepsze co możemy dla tej małej istoty zrobić i dążyć do poprawy każdej relacji .
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.