Opublikowany przez: monika.g 2016-03-02 11:11:53
To po mamie jestem tolerancyjna, szanująca ludzi bez względu na ich pochodzenie, wierzenia, pozycję społeczną, rodzaj łączących nas relacji. Ale jej marudzenie, przestrzeganie wiecznym „uważaj!” i prorokowanie „nie wchodź tam, bo spadniesz/poparzysz się/zranisz/popsujesz/rozerwiesz/zniszczysz”? Nie, tego to ja po mamusi nie przejęłam na pewno!
Przecież ja komunikuję się z moim dzieckiem zupełnie inaczej, traktuję córkę jak partnera, z szacunkiem, nie wywyższam się, nie traktuję jej z góry, nie stosuję chwytów wykorzystujących jej niewielkie doświadczenie i wiedzę. Ja nie powtarzam dziesięć razy tego samego innymi słowami. Kojarzysz to może, jak mama mówi np. „W naszej rodzinie nie kłamiemy”. Ty już wiesz, że mocno nabroiłaś/-eś, więc spuszczasz wzrok, ewentualnie dukasz słowa przeprosin. I wtedy właśnie rodzic czuje, że zyskał przewagę, nakręca się: „Wiesz co by było, gdyby wszyscy kłamali? A chciałabyś, żebym ja też zaczęła cię okłamywać? Zrobiło mi się przykro. Byłam zadziwiona. Nie spodziewałam się tego po tobie…”. I tak do znudzenia, aż z poczucia winy przechodzisz do złości i zniecierpliwienia, bo ileż można słuchać tego piep...!
Aż przyszedł ostatnio moment, w którym moja córka po raz kolejny wkurzyła mnie swoim bezmyślnym zachowaniem. Więc jej tłumaczę, oczywiście zachowując przy tym wszystkie standardy naszego nowoczesnego, pełnego empatii i szacunku porozumiewania się. I nagle moja pięciolatka wykrzykuje do mnie „OK.! OK.! OK.!” takim tonem, jakby próbowała mnie przegadać, uciszyć, jakby mówiła „Halo, słyszę cię. Rozumiesz?! Słyszę cię, słyszałam to już, skończ wreszcie!”. Jestem moją matką…
W ogóle wydawało mi się, że jestem ciągle nastolatką, że inne nastolatki widzą we mnie jedną ze swojego grona, a nie jakąś „panią”. Chodzę na pewne zajęcia, na których w grupie jestem z młodszą ode mnie dziewczyną. Wiedziałam, że jestem od niej troszkę starsza, ale myślałam, że najwyżej rok, może dwa. Któregoś dnia zapytałam o jej wiek – okazała się młodsza ode mnie o 10 lat. Na moje zdziwienie, zareagowała uroczo – roześmiała się serdecznie, mówiąc: „No co ty! Naprawdę myślałaś, że jesteśmy w podobnym wieku?”.
Możemy wieczorami udawać w modnych ciuchach i pozie pełnej dezynwoltury, że jest inaczej, ale rano po odprowadzeniu dzieci, kiedy jedziemy na rowerze po bułki, nie udajemy. Jesteśmy bezbronni jak człowiek śpiący w pociągu z otwartą buzią. Pokazujemy spięcie, zmęczenie, miękkość owocu. I wtedy nie oszukamy kosmosu, że mamy 20 lat. W naszych oczach widać prawdę. Mam dużo z mojej matki. Jestem jednak sobą, Dorotą. Tyle, że wreszcie dojrzalszą.
Autorka:
Dorota Lipińska - autorka książek dla dzieci, założycielka www.soojka.pl
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Patrycja Sobolewska 2016.03.25 21:55
jestem jestem :)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.