Opublikowany przez: Kasia P. 2017-02-28 16:38:02
Autor zdjęcia/źródło: pressfoto / Freepik
Kiedy miałam siedem lat założyłam pamiętnik. Nie taki do notowania własnych myśli, ale do wpisywania się przez innych „ku pamięci”. Obok niezliczonych zagiętych rogów, znalazłam wpis od mojej mamy:
Jest jedna miłość, która nie liczy na wzajemność,
nie szczędzi ofiar, płacze i przebacza, odepchnięta wraca.
To miłość macierzyńska.
Dorotce - Mamusia
Autorem jest Józef Ignacy Kraszewski, ale ja zawsze przypisywałam te słowa mojej mamie. Kiedyś odbierałam je jako patetyczne, ale odkąd jestem mamą sama często popadam w patos, by opisać codzienność. Bo ten każdy, zwykły, przeciętny dzień jest zdobywaniem świata. Pomyślałam o tym wpisie z pamiętnika, kiedy moja córka na przemian krzyczała, że jestem okropna i rzucała mi się z płaczem w objęcia. Tak samo nienawidziła mnie w tamtym momencie, co potrzebowała. Boję się trochę jak będzie nastolatką i wydłuży się znacznie czas nim przyjdzie mnie przytulić po jakiejś kłótni. Czytałam ostatnio wywiad z psycholożką, Małgorzatą Liszyk-Kozłowską, właśnie o czasie dorastania. Powiedziała, że jeśli twoje dziecko zaczyna krytykować ciebie, rodzinę i cały świat, to znaczy, że dobrze wykonałaś swoją robotę, twoje dziecko czuje się z tobą bezpiecznie.
Patos Kraszewskiego brzmi prawdziwie, odkąd jestem po drugiej stronie w relacji matka-córka. Puste dotąd słowa zyskały treść, bo zrozumiałam, że tak właśnie wygląda moja rola, najważniejsza dla mnie ze wszystkich, choć wchodzę każdego dnia w wiele różnych. Kiedy więc moja córka odpycha mnie – wracam i wiem już, że nasza relacja będzie zawsze pełna przypływów i odpływów, jak morze.
Na pewno zauważasz co jakiś czas, że wchodzisz w kolejny etap macierzyństwa, kiedy z niemowlęcia twoje dziecko zmienia się w maluszka, z maluszka w przedszkolaka, potem w ucznia, nastolatka, dorosłego. Za każdym razem jako rodzic musisz na nowo definiować swoją tożsamość. Wyczuwam w tym niezwykłe możliwości poszerzania horyzontów. Zarówno dziecka, jak i naszych, rodzicielskich. Nie obciążałabym przy tym dzieci powinnością podania mi na starość szklanki wody – Jest jedna miłość, która nie liczy na wzajemność. Wyobrażam sobie raczej, że moja córka, słysząc kiedyś, że jest okropną mamą, przytuli mocno swoje dziecko dokładnie tak, jak przytulała w dzieciństwie jej własna matka.
Autorka:
Dorota Lipińska - autorka książek dla dzieci, założycielka www.soojka.pl
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
ewewita1383 2017.03.02 12:14
Taka właśnie jest ta miłość matczyna do dziecka ....jak morze -odpływ ,przypływ,sztormu itp. Upragniona spokojna toń ....
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.