Opublikowany przez: Kasia P. Źródło artykułu: http://www.strefapsyche.swps.pl/ 2014-03-04 09:47:34
Jak się okazuje mimo rodzicielskich kompetencji superrodzice i tak natrafiają na liczne pułapki, np. planowanie drogi życiowej dziecka. Wychowanie, to proces nabywania przez dziecko (pod okiem opiekuna) kolejnych umiejętności. Uczy się różnych kompetencji psychologicznych oraz społecznych niezbędnych, by sprostać kolejnym wyzwaniom życiowym. Rodzice i dziecko mają często różne wizje kariery życiowej nowego członka rodziny. Cudownie, jeśli wizje te są w miarę zgodne i dopasowane do możliwości nastolatka. W innym wypadku może nastąpić poważny zgrzyt, który skutecznie skomplikuje życie obu stronom.
Wiele jest osób, które jako dzieci słyszały pytanie: „kim chcesz zostać, jak będziesz dorosły?”. Większość chłopców zazwyczaj wybiera miedzy zawodem żołnierza, kierowcy autobusu i strażaka. Dziewczynki natomiast niezmiennie od lat chcą być artystkami, choć ostatnio modny zaczyna być zawód dentystki. Na to samo pytanie zadane kilka lat później ten sam młody człowiek prawdopodobnie udzieli zupełnie innej odpowiedzi. A rodzic?
Obecnie mało który rodzic przyzna się przed sobą do tego, że z uwagą i niepokojem słucha odpowiedzi syna lub córki, bo dawno sam wyznaczył już drogę swojemu dziecku. Oczywiście wielu rodziców mówi, że niezależnie od tego, co będzie robiło to będą i tak je wspierać. Często tak się właśnie dzieje. Bywa jednak, że rodzice naciskają na swoje potomstwo w sposób pośredni. W efekcie wielu nastolatków tylko pozornie ma wolny wybór. Gubiąc się w mnogości pomysłów na siebie i swoją przyszłość czują się samotni i bezradni. Wielu z nich dobrze wie, czego oczekują od nich rodzice i jaką przyjdzie im zapłacić cenę za niesubordynację. Retoryka mówiąca np. „będę cię wspierać we wszystkim co robisz, jeśli prowadzi to do spełnienia moich oczekiwań wobec ciebie” jest często prowadzona w wielu rodzinach.
Postawa, sposób wypowiadania się opiekunów nie pozostawia złudzeń. Młody człowiek dobrze wie, co ma robić, a czego ma unikać. Ci bardziej zbuntowani dystansują się od rodziców szukając wsparcia wśród rówieśników. Ci bardziej potulni ponoszą koszty trwania w grze pozorów. Pół biedy, jeśli o rozbieżnościach w wizjach przyszłości dziecka mówi się wprost, w otwartym dialogu, twarzą w twarz. Wtedy można rozmawiać, wymieniać poglądy, negocjować, jeśli potrafimy i szukać najlepszych rozwiązań często opartych na kompromisach z obu stron. Podczas ukrytej gry, otwartej wymiany informacji nie ma. Często dopiero na fotelu u psychoterapeuty młody, pogubiony człowiek ujawnia, jak bardzo cierpi z powodu niespełnienia oczekiwań rodziców i jak bardzo czuje się z tego powodu mało warty.
Nie wiedza poradnikowa, ale własna dojrzałość i gotowość zobaczenia w dziecku odrębnej osoby mogą uchronić rodzica przed utratą dystansu i popadnięcia w pułapki, w które wpadają superrodzice.
autorka: Aneta Bartnicka-Michalska, psycholog, Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej
Czytaj więcej na www.strefapsyche.swps.pl
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.