Opublikowany przez:
castilla
2011-02-02 12:20:45
Tak więc studiowałam sobie coś znacznie „poważniejszego”, zagadnienia psychologiczne zostawiając sobie jako hobby, co nie było o tyle trudne, ponieważ moja siostra akurat wybrała ten kierunek kształcenia (nomen omen pracuje obecnie jako profesjonalny terapeuta), a ja z tego tytułu zawsze miałam ułatwiony dostęp do literatury w tym zakresie.
A trzeba sobie uzmysłowić, że były to jeszcze czasy przed-internetowe i większość publikacji była dostępna w postaci książkowej, a nowości trzeba było sobie wręcz kupować w księgarni, ponieważ biblioteki nie zawsze miały fundusze na nowości.
Tak więc sobie zgłębiałam literaturę pokroju Santorskiego (kiedy jeszcze na dobre nie przerzucił się na psychologię biznesu, z naciskiem na biznes), Eichelbergera, Cialdiniego , potem Hellingera. Jeździłam na różne treningi psychologiczne, gdzie plusem było poznawanie ciekawych ludzi, głownie obracających się w kręgach psychologicznych , choć nie tylko…i tak sobie płynął czas.
A w życiu – jedne związki się pojawiały, inne kończyły. I trwało by to pewnie jeszcze wiele lat, gdyby nie pojawienie się…dziecka. Co prawda wybór ojca okazał się niezbyt trafny (chociaż może źle to ujęłam – wybór towarzysza życia). Dziecko na całe szczęście jest zdrowe i silne (bo to mogło odziedziczyć po nas obojgu), jednak partner do życia w ogóle emocjonalnie nieodpowiedni.
I tak się zastanawiam teraz nad tą całą psychologią…Możesz wiele książek przeczytać, rozmów z psychologami przerobić, nawet czasami wejść w ich rolę, ale na pewne rzeczy po prostu…wpływu nie mamy. No jest jeden zysk niewątpliwie. Łatwiej jest takie niepowodzenie w życiu przetrawić, szybciej dochodzi się do siebie i w ogóle jest na to wszystko człowiek mocniejszy, ale czy mądrzejszy…?
A jeśli nawet, to czy uda się zapobiec znowu takim sytuacjom w życiu? Czy w ogóle w obliczu uczuć , emocji, potrafimy być „mądrzy” i kalkulować? Czasem pewnie tak, gdy zmusza nas do tego proza życia, ale nigdy tak do końca nie jesteśmy w stanie nad tym zapanować.
I może dlatego to jest takie fascynujące…?
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.
Nie masz jeszcze konta na familie.pl?
Załóż je już teraz!