Opublikowany przez: Mela134
Autor zdjęcia/źródło: Chłopaki całują się w usta@pressfoto / Freepik
Siedziałyśmy same w domu, pijąc herbatę przy kuchennym stole. Idealna sceneria na bliskie rozmowy matki i córki o życiu.
- No i co, że chłopaki dali sobie całusa? – zapytałam z uśmiechem, powściągając oznaki mojego ożywienia tematem.
- No jak to?! – zbulwersowała się Lady D. – Przecież w przedszkolu NIE WOLNO całować się w usta.
Co ja sobie myślałam? Ja, stojąca na straży tolerancji totalnej. Ja, próbująca przekazać swojemu dziecku, że każdemu należy się wolność, szacunek i akceptacja. Ja, nie okazująca zdziwienia, a jedynie zadziwienie światem. Sześciolatka pokazała mi, że moja atencja dla tematów, które – choćby potencjalnie – niosą możliwość braku tolerancji albo ostracyzmu społecznego jest sama w sobie przejawem owej tolerancji braku. Może nie braku, ale niejakiego zwichnięcia. Bo prawdziwa tolerancja to ta w głowach małych i czystych, które naprawdę się nie dziwią i przyjmują świat i ludzi dokładnie takimi, jakimi są (albo – dla zachowania precyzji – jakimi je widzą). Ile razy dziecko w swej szczerości wprawiło – jeśli nie w całkowitą konsternację – to przynajmniej w lekkie zakłopotanie?
Właśnie w tamtym momencie zrozumiałam dlaczego czytając Wędrówkę Nabu, moja córka nie czuje emocji związanych z przyjmowaniem uchodźców, dlaczego przy Obcym w lesie świetnie się bawi i ani na moment nie utożsamia z wiewiórką, która boi się nowego i z góry zakłada, że jego obecność niesie ze sobą niebezpieczeństwo. Załapałam, że oglądając Zakątki Michaliny Rolnik zupełnie naturalne jest dla Lady D., że dzieci mają różny kolor skóry, różne korzenie, różne domy. Bo dziecko po prostu przygląda się światu i przyjmuje go takim, jaki jest. Nie ma jeszcze sztywnej formy, w którą upycha rzeczywistość, kategoryzując wedle niezmiennego klucza. Świat dziecka ma elastyczne granice – dowolnie naginalne i przesuwalne.
Poruszam tu tematy różnorodności etnicznej, muskam temat uchodźctwa i różnych orientacji seksualnych, a tak naprawdę mówię o codzienności. Kiedy na chwilę przestajemy opowiadać ją dziecku i wysilamy się, żeby posłuchać, ono może opowiedzieć nam świat po swojemu. I może na chwilę opadną nam z oczu różnorakie filtry, w które obrósł nasz światopogląd i zobaczymy, że np. pocałunek dwóch przedszkolaków nie jest obarczony brzemieniem płci, seksualności i czymkolwiek jeszcze. Bo mojej córce chodziło tylko o przestrzeganie zasad.
Autorka:
Dorota Lipińska - autorka książek dla dzieci, założycielka www.soojka.pl
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.