Opublikowany przez: Kasia P. 2016-05-09 12:49:31
Autor zdjęcia/źródło: pixabay.com
- Mamo, skąd się biorą dzieci?
- Z miłości, córeńko.
- Ale jak to się dzieje?
- Kiedy dwoje dorosłych ludzi czuje, że chce powiększyć swoją rodzinę, to przytulają się w specjalny sposób.
- A jaki to sposób?
Pierwszy raz odbyłyśmy tę rozmowę rok, może dwa lata temu. Wtedy mojej córce wystarczyła informacja, że dorośli przytulają się w specjalny sposób. 5-ciolatka jednak ma umysł bardziej dociekliwy, a ciekawość świata rozbudzoną, więc pyta dalej. A ja dalej odpowiadam. Nigdy więcej niż moje dziecko chce wiedzieć, jednak zawsze szczerze i bez infantylizowania. Nie boję się tych rozmów – seks leży również w sferze moich zainteresowań :)
Co jednak łączy się silnie z rozmowami nie tylko o seksie, ale w ogóle wszelkimi tematami uznawanymi za intymne bądź trudne, to wstyd.
Słownik języka polskiego opisuje wstyd jako „przykre uczucie spowodowane świadomością niewłaściwego postępowania, niewłaściwych słów itp., zwykle połączone z lękiem przed utratą dobrej opinii” oraz „uczucie onieśmielenia lub skrępowania”. Jest to jedna z najtrudniejszych moim zdaniem emocji, bo uderza w nasze poczucie własnej wartości, a aby je obronić często uciekamy się do niechęci lub agresji albo wycofujemy się czym prędzej. Okazując skrępowanie jakimś tematem, nie tylko okazujemy dziecku własną emocję, ale też wskazujemy jakie uczucia dany temat „powinien” wywoływać u malucha. Mówiąc więc z absolutnym zakłopotaniem o tym skąd biorą się dzieci, wysyłamy jasny komunikat, że seks jest czymś krępującym i wstydliwym. A przecież powinien kojarzyć się z miłością, radością i przyjemnością!
Kiedy kilka lat temu zaczęłam poznawać swój wstyd i obserwować kiedy się pojawia, odkryłam, że przy odrobinie wysiłku można go zniwelować i odczuwać inaczej.
Pojawiające się zawstydzenie zaczęłam traktować jak sygnał, że jakimś swoim zachowaniem, czy tym co mówię, brnę w niewłaściwym/niespójnym ze mną kierunku. I zamiast doprowadzać do sytuacji, w której pojawia się agresja (że ktoś mnie zawstydził), wciskam „stop” i sprawdzam co się dzieje. Ciekawe, że w ogóle mówimy, że ktoś lub coś nas zawstydziło, bo przecież wstyd pojawia się jako uczucie, kiedy na nie sobie pozwolimy, a ów ktoś lub coś są tylko iskrą, która wywoła pożar albo rozżarzy się i zgaśnie.
Taką rozmowę również niedawno przeprowadziłyśmy z moją córką. Przybiegła do mnie i powiedziała, że bardzo się wstydzi, bo poplątała kabel, podczas gdy jej starszy brat cioteczny kosił trawę:
- I on się na mnie spojrzał, jakby był zły – popłakiwała. – I ja się wstydzę.
- To świetnie – odpowiedziałam. – Czyli dostałaś od samej siebie sygnał, że jak ktoś pracuje, a ty mu przeszkadzasz, to potem się wstydzisz.
- Mamo, a ty się kiedyś wstydziłaś?
I to mi uświadomiło, że nie chcę się więcej wstydzić. Chcę być bezwstydna. Jak by to pięknie było, gdybyśmy wszyscy tacy byli! Bywajmy onieśmieleni, absolutnie nie zmieniajmy wstydu na pełną dezynwolturę i brawurę, ale tego skrępowania w związku z ludzkimi przecież sprawami, pozbądźmy się. Bądźmy bezwstydni (lub choćby bywajmy)!
Autorka:
Dorota Lipińska - autorka książek dla dzieci, założycielka www.soojka.pl
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Dorota Lipińska 2016.05.16 11:46
Oczywiście, że to uczucie jest potrzebne. Tylko wg mnie jako sygnał dla nas samych, a nie emocja, w której warto się pogrążać. Powiedziałabym "zawstydzajmy się", ale nie "wstydźmy"
Patrycja Sobolewska 2016.05.12 09:30
dziecko musi sie wszystkiego nauczyc...
Stokrotka 2016.05.11 09:50
Hmmm a ja myślę że i takie uczucie jest potrzebne.. choć czasem bardzo niemiłe..
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.