Gdy Blanka miała 3 miesiące strasznie płakała, ale to nie była kolka.Zanosiła się długo, dostała drgawek i "lała się " przez ręce.Byłam w domu sama z dziećmi.Zadzwoniłam 1 na pogotowie, to "miła" pani powiedziała, ze to na pewno kolka i żebym nie panikowała.Małej nie przechodziło to zadzwoniłam 2 raz.To samo ale pani jeszcze była zła, że czemu dzwonię i jej głowę zawracam bo to kolka.Nim mąż zdążył przyjechać z drugiego końca miasta i zadzwoniłam jeszcze raz . Karetka przyjechała wkońcu po godzinie o 1 telefunu gdzi jadąc autem jest ok 10 minut.A najlepsze wchodzi do mieszkania kierowca i młody lekarz( dodam to był styczeń mieszkam na IV p) od razu stwierdzili, ze jest w mieszkaniu za gorąco.Weszli ubrani w ciepłe kurtki.Następnie kierowca starszy był spojrzał na małą i znów śpiewka, ze to kolka.Wytłumaczyłam im że wiem jak kolka wygląda bo Benek miał też niezłe.Ale drgawki to chyba nie kolka.Stwierdzili, że nic mi nie mogą pomóc.To mówię, niech przynajmniej zostawią receptę na Viburcol na co lekarz wyciąga z torby leksykon leków i sprawdza co to za lek.Mąż wygonił obu z domu.Okazało się, że mała tak reagowała na leki od refluksu.Ale o tym dowiedzieliśmy się od lekarki , którą wezwaliśmy w nocy prywatnie bo to znajoma znajomego.Ona dała skierowania na różne badania.
21 lat temu gdy byłam jeszcze dzieckiem i byłam sama z młodszym rodzeństwem w domu oraz z babcią babcia dostała zawału.Z poczty zadzwoniłam na pogotowie to nie przyjęli zgłoszenia dopiero jak rodzice zadzwonili z pracy to karetka przyjechała.Oczywiście też "szybko" jechali bo rodzice z tej samej miejscowości, skąd jechała karteka zdążyli zwolnić się z pracy i wrócić do domu.Lekarka na dzień dobry rzuciła opiernicz do rodziców że ona nie wie po co ją tu wzywano, bo to pewnie wygłupy dziecka, czyli mnie.Dopiero gdy zbadała babcię mina się zmieniła, bo okazało się, że miała 1 zawał.To był piątek.We wtorek rano babcia miała 3 zawał i zmarła.
Najgorsze jest to, że lekarze traktują ludzi jak "przypadki" a nie jak ludzi.Brakuje im empatii i zrozumienia.Rozumiem Owsiaka i ciesz się, że "wziął" się za to.Wczoraj widziałam wywiad z nim i jego żoną i mają rację, ze NFZ i lekarz przyzwyczaili się nic nie robić bo przecież Owsiak załatwi.A ile osób można było uratować, gdyby tylko ludzie wysyłający karetki i lekarze pomyśleli o ludziach a nie o kosztach i przypadkach.