Tomasz Terlikowski na swoim blogu napisał:
Ten wyrok można było przewidzieć z góry. Wiadomo było, że jeśli tylko do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wpłynie sprawa "prześladowanego" w Polsce homoseksualisty - to sędziowie na pewno dostanął małpiego rozumu i zdecydują się na obronę "praw gejów". Zagadką w tej sprawie mogło być zatem tylko uzasadnienie, bo posługując się zdrowym rozsądkiem, klasyczną tradycją prawną czy nawet zapisami Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, trudno uzasadnić dlaczego homoseksualny kochanek ma "dziedziczyć" prawo do najmu.
Trudność polega tu na tym, że już samo słowo dziedziczenie zakłada... powiązanie rodzinne lub małżeńskie. Dziedziczyć oznacza przejmować pewne cechy, lub dobra po swoich rodzicach lub przodkach, wiązać się z pewnym dziedzictwem. Dziedziczenie jest zatem możliwe w przypadku małżeństwa (które oznacza powiązanie dwóch rodów, dla ich rozwoju) lub rodziny, ale nie jest możliwe w przypadku par, które rodziną i małżeństwem stać się zwyczajnie nie mogą, bowiem nie są zdolne (z natury, a nie z powodu jakiejś dysfunkcji) do płodności, czyli przekazywania dalej swoich cech i dóbr. Homoseksualiści takich możliwości nie mają, nie ma więc powodów, by przyznawać im prawa rodziny i obejmować prawem do dziedziczenia po sobie (jeśli chcą sobie coś przekazać istnieje możliwość spisania testamentu). To prawo ma bowiem umacniać rodzinę, skłaniać ojców i matki do pracy, która ma sprawić, że dziedzictwo ich rodziców i ich własne, zostanie przekazane dalej ich dzieciom i wnukom.
Oczywiście, że jeszcze nie raz przegramy, ale to nie powód żeby rezygnować z tego co dobre i właściwe i zagłebiać się w pseudotolerancyjne błoto politycznej poprawności. Mówienie, że homoseksualiści w Polsce nie mają prawa do małżeństwa, do dziedziczenia, itd... to bzdura, bo mają do tego prawo - ale nie na takich zasadach, na jakich sobie chcą, ale na tych, które szanują wartości przyjęte w społeczeństwie.