Pracuję w hipermarkecie, więc praca 7 dni w tygodniu na różne zmiany, mam tyle wolnego w miesiącu, co jest sobót i niedziel, i świąt, tylko w inne dni mam te wolne. Wszystkie święta państwowe i prawie wszystkie kościelne mam wolne. Mąż pracuje w fabryce, czterobrygadówka, wolne odgórnie ma w Wielkanoc, 1 listopada i od Wigilli do Nowego Roku. Pracuje więc i w Boze Ciało, jak mu wypadnie, i w inne Święta, np. 11 listopad, 1, 3 maj, 6 styczeń. Przyzwyczailiśmy się do tego. Nawet jak mam wolne w niedzielę, to zakupy w niedzielę robię. Dzień, jak każdy. Oboje jesteśmy katolikami, chodzimy do Kościoła, celebrujemy zwłaszcza te wyjścia, gdy idziemy razem, we trójkę, z dzieckiem. Rzadziej chodzimy we dwójke, np. ja z dzieckiem rano, a mąż z dzieckiem po południu. Zdarzają się więc nam niedziele, gdy nie idziemy w niedzielę do Kościoła, bo mąż pracuje do 14, a ja od 15:30, a dziecko chore, zdarzaja sie nam niedziele, gdy Mała jest dwa razy w Kościele, raz ze mną, raz z mężem. I nie robimy z tego problemu. naprawdę- praca w niedzielę nie ogranicza wychodzenia do Kościoła, jelsi nie ma innych powodów, żeby do niego isc.
Dlatego jakoś ponad to jestem, czy niedziele bedą wolne od handlu, czy nie. Gdyby mąż pracował od poniedziałku do piątku, a ja musiałabym pracowac w sobotę i niedziele, to pewnie jakos by mnie to obeszło, co mi zaś po rodzinnej wolnej niedzieli, gdy on idzie do pracy na 14, albo pracuje do 14 i dopiero po południu będzie w domu?
Jak mam wolne w niedzielę, a planuję zakupy, to się nie wzbraniam. W ta niedziele mam wolne, ktos inny pracuje, w inna niedzielę ktos inny bedzie miał wolne, a ja bedę pracowac i tyle. Jesli chcę iśc do Kościoła, to pójdę przed pracą albo po pracy, chyba, że naprawdę będę pracowac od 10-18, to juz nie bedzie kiedy, ale to zdarza się naprawdę rzadko, a za potrzeba do Kościoła można iśc w tygodniu.
Do dziś pamiętam te głupie teksty klientów 1, albo 3 maja, "a jaka pani biedna, że musi pani dziś pracowac"- to po co przyszli? Zeby sie ze mnie nabijac? Ze maja wolne, a ja nie?
Grafik mam planowany pod męża, żeby opieka nad dzieckiem była ciągła. Jesli niedziele bedą wolnę, to łatwiej bedzie dopasowac, ale w tygodniu bedzie trudniej bez zwolnienia, gdy Mała bedzie chora. Ruch z niedzieli rozbije sie na sobotę i poniedziałek, pracy nikt nie straci, bo większa obsada będzie w sobotę i niedziele, ewentualnie w piatek. Tyle, że szumnie niedziele bedą wolne. A kto bedzie chciał spędzic czas poza rodzina to i tak cos wymysli, żeby z rodzina się nie spotkac.