Dunia (2012-06-23 17:49:48)
Bardzo lubię oglądać filmy z Marylin. Ale jednak teraz jestem świadoma jak bardzo mężczyźni zrobili z niej lalkę na miarę swoich wyobrażeń o ideale kobiety. Marlin była bardzo"plastyczna'. Ulepili ją tak jak chcieli. A poniewaz nie dawala już sobie z tym rady, więc skończyła tak jak skończyła. Zresztą i w wokól jej śmierci unosi się aureolka tajemniczości. Taka posycana też przez mężczyzn.
Żal mi jest Marilyn jako człowieka, bo była dobrym człowiekiem. Żal mi Marylin jako kobiety, bo była piękną kobietą. Pozostał tylko cudny przedmiot seksu i pożądania.
Myślę, że większość osób, których doświadczyło w dzieciństwie zła nie potrafi się bronić. Dają się lepić i kształtować. Często poddają się, bo czują, że sami nie dadzą rady przejść przez życie, że są zbyt słabi. Możliwe, że te chwile przed kamerą dawały jej poczucie, że jest kimś więcej niż tylko małą, bezbronną dziewczynką. To ją pociągało. Lubiła być wielbiona, bo nikt jej nie wielbił, kiedy była dzieckiem. Chciała być kochana i podziwiana, a miała ku temu predyspozycje. Może była słaba, a może nie. Nie wiem, ale na pewno mogła czuć się skrzywdzona na tyle, żeby temu nie podołać. Była przecież tylko człowiekiem pełnym uczuć i emocji.