Sposobów mnóstwo: zależy od dnia, do możliwości, od inwencji twórczej.
1. Spotkania z przyjaciółmi - niezależnie od pogody, warunków lokalowych; można razem robić wiele rzeczy: grać w gry planszowe, karty, oglądać filmy dvd, śpiewać, tańczyć (w pokoju także), rozmawiać, gotować, jeść...Ważne, że razem. Chyba nic tak nie dodaje mi sił i chęci do życia jak godzina w towarzystwie takich świrów jak ja. Niemal codziennie staram się z kimś spotkać, chociaż na kawę.
2. Rozmowa telefoniczna, przez skype - z tymi, którzy są daleko. Kilka min. konkretnej rozmowy czasem stawia na nogi: może rozbawić, przypomnieć, że nie jestem sama lub rozzłościć (czasem też potrzebne).
A gdy nie chcę nikogo widzieć/ z nikim rozmawiać:
1. Aktywność fizyczna. Gdy pogoda nie pozwala na spacer (chociaż lubię jesienne spacery, nawet jak pada, jest szaro, ponuro) - mogę włączyć muzykę i ćwiczyć w mieszkaniu, mogę iść na aerobik ( z obcymi nie muszę rozmawiać).
2. Kabarety - dobry Youtube
3. Komedie, nawet głupie, otępiające.
4. Książka. Jak mam wyjątkowego "doła" - sięgam po coś lekkiego, odstawiam pozycje teologiczno - filozoficzno - psychologiczne. Wciśnięto mi ostatnio książkę o przygodach wojaka Szwejka - czekam na zły dzień.
5. Muzyka. Ponieważ mam tendencje do dołowania się także muzyką - włączam coś dla dzieci
6. Sprzątanie, przemeblowywanie mieszkania, rysowanie, gotowanie, pieczenie, pisanie. Zależy od dnia.
7. Sen.