Akcja regeneracja! - tak właśnie często sobie myślę, gdy patrzę w lustro. Skóra odwodniona, szorstka, mało elastyczna - to już niestety mój problem. I gdy tak w marzeniach przywracam ją do formy sprzed 15 lat, to jednak w rzeczywistości udaje mi się ten efekt odmłodzenia uzyskać nieco mniejszy ;), ale tylko nieco. :)
Z pełną mocą w sobie ;) zaczynam od wygładzenia, tzn. złuszczania naskórka - nie lubię o nim mówić martwy naskórek, bo nawet nie umiem sobie wyobrazić, że noszę na sobie cokolwiek martwego...:) A w tej cudnej zamianie z 'podniszczonego' naskórka na mniej zniszczony pomaga mi peeling. 'Swoją drogą', to dziwię się trochę, że zwykle malutkie kuleczki peelingu tak sprytnie potrafią pozbyć się drobnych zanieczyszczeń, wyrównać koloryt skóry, a nawet ułatwić skórze oddychanie i wchłanianie substancji odżywczych. No ale, zawsze wierzyłam w cuda - a to pewnie taki mały cudów przykład. :)
Wspomnę sobie, tu w konkursie, że kiedyś pewnien Pan w kolejce do kasy... spoglądając na moją twarz powiedział mi: "...jeżeli z naskórka wyparuje więcej wody, niż dociera do niego z głębszych warstw skóry, ulega on nadmiernemu przesuszeniu..., tak więc nawilżaj twarz dziewcze, nawilżaj!". Serio, myślałam wtedy, że schowam się z tą moją SUCHĄ buźką za pomarańcze, które miałam już na ladzie. Z czasem, po przebytym sklepowym szoku, zaczęłam twarz faktycznie starannie nawilżać, a kremy nawilżające, maseczki i wodę mineralną szczerze pokochałam. Teraz, to nawet lubię przyglądać się składowi preparatów nawilżających; a jak się rozmarzę, to wzdycham do takich fajnych składników jak: oleje roślinne, np. olej z pestek winogron, olej lniany, sojowy, olej kokosowy, palmowy, z orzechów (laskowych, makadamia, archaidowych), z pestek (moreli, brzoskwiń) czy olej sezamowy - bo wszystkich z chęcią bym 'doświadczyła'.:) A do tego woski: pszczeli i jojoba, masło kakaowe, kwas hialuronowy oraz proteiny, które (Eureko! dziś to wiem:)) tworząc na skórze specjalny film ochronny, zapobiegają odparowaniu wody z naskórka.:)
Witaminy E, A, C - też "stawiają na nogi" - chronią przed działaniem promieni słonecznych, regenerują i są przyjacielem w walce z fotostarzeniem się skóry, dlatego przemycam je w diecie. A gdy mam chwilkę czasu dla siebie, to spędzam go często z maseczką... i mam wrażenie, że ona potrafi prawie wszystko..., a przynajmniej jest prawdziwym kołem ratunkowym w przeróżnych kwestiach urodowych.
Łapię się na tym, że właśnie maseczki do twarzy są moimi umilaczami czasu: warzywne, owocne, z oliwy z oliwek, albo te z glinką bądź aloesem. :) Kiedyś byłam pod wrażeniem pomysłowości Meksykanek - które opracowały oryginalną recepturę maski odmładzającej: była to mieszanka majonezu i rozkruszonych pigułek antykoncepcyjnych... hmm, ciekawe czy działała? Gdy tak podmumam, to z przyjemnością spróbowałabym metody Hindusek: te cudne kobiety nakładają na twarz regenerującą miksturę z kurkumy, ciecierzycy i wody różanej - przyjemnie! A gdybym mogła, to skusiłabym się z nieukrywaną radością na popularny wśród Tunezyjek hebal peeling: mieszankę ziół i olejku jaśminowego, który prawdopodobnie doskonale złuszcza naskórek i dzięki czemu skóra po zabiegu jest gładka i elastyczna. Te sprytne kobiety w różnych krajach wykorzytują na maseczki, to co jest najbogatsze w witaminy i minerały, a do tego to co jest łatwo dostępne. Dlatego też ja - w naszej szerokości geograficznej - jestem szczęśliwa, że mogę korzystać z niezastapionego miodu... pięknie pachnie, (pięknie smakuje) i ma piękne działanie :) - (tak mówi moje dziecko, ciekawe czemu nie mąż?). :)
Ostatnim moim odkryciem okazała się maseczka nawilżająco-kojąca, którą można stosować w każdym wieku, bez obaw, że podrażni cerę. W jej składzie jest kwas hialuronowy, który ogranicza parowanie z naskórka, zapewniając tym samym optymalne nawilżenie. To coś dla mojego odbicia w lustrze. :)
I jeszcze jedną malutką mam myśl, że ważne jest także odpowiednie nastawienie, by pielęgnacja stała się odprężającym rytuałem i przy okazji fajnym, odżywczym koktajlem dla skóry. Bo przecież nawet najlepsza maska do twarzy nie przyniesie oczekiwanego rezultatu, jeśli w czasie zabiegu nie uda nam się odprężyć i wyciszyć. A gdy mięśnie są rozluźnione, a oddech spokojny, skóra łatwiej wchłania dobroczynne substancje - bo odpoczynek i relaks to najlepsza recepta na piękną cerę! :)