7
mama Iwonka
Zarejestrowany: 17-07-2009 18:30 .
Posty: 337
2009-09-02 10:05:57
No my to trafiliśmy pierwszą nianię jak z koszmaru. Piotruś miał półtora roku, dostałam prace z dnia na dzień i musieliśmy szybko kogoś znależć. Znajomi polecili nam młodą dziewczynę po studiach, która zajmowała się dzieckiem ich znajomych i tam było wszystko w porządku. Mały byłbardzo otwarty do obcych i nie było problemu z nim, od pierwszego dnia został z nią zadowolony. Prowadzaliśmy go do niej do domu, bo mieszkaliśmy z moimi rodzicami. Ale po tygodniu jak tylko skręcaliśmy w ulicę na której nasza niania mieszkała to Piotruś dostawał histerii, wczepiał się we mnie lub męża i płakał. Pani tłumaczyła, że przestraszył się jej psa i dlatego płacze. Po cichu zaczęłam szukać kogoś innego, ale zależało mi na pracy i musiałam zostawiać go jeszcze przez kilka dni. Po kilku dniach w trakcie zabawy Piotruś mówi do mnie: "Mama, pan mi bach, ja ała" i pokazuje że ktoś go w głowę uderzył. Myślałam że zemdleję z wrażenia. Wzięłam 2 dni wolne, mąż też. Następnego dnia zaprowadziliśmy małego do pani i powiedzieliśmy że jedziemy do pracy, a wróciliśmy do domu. Poczekaliśmy godzinę i wparowaliśmy tam. A tam pani siedzi na kolanach jakiegoś kolesia, karmi go obiadem który zostawiłam dla synka, mały siedzi zamknięty w drugim pokoju cały czerwony i zapuchnięty od płaczu, zasikany cały. Mąż nie wytrzymał, sprał kolesia, a i panience dostał się liść w twarz. Po tym zdarzeniu rzuciłam pracę i siedziałam z synkiem, dopóki nie zwolniło się miejsce w żłobku. Mówię wam koszmar, jeszcze mnie trzęsie jak sobie przypomnę.