Poraniony? To szerokie pojęcie - zawierają się w nim zarówno sytuacja takie jak to, ze ktoś mógł być molestowany, czy zgwałcony, co zdruzgotało jego sferę seksualną, jak i przypadki, gdy komuś pornografia zupełnie zamazała właściwe relacje seksualne. Jakieś urazy na tym tle - w sumie łatwo się ich nabawić. Są przecież przypadki, że ktoś zostanie wyśmiany przez swojego partnera i wpada w kompleksy, z których sam nie potrafi wyjść.
To, co mówi Kościół, to nie nakazy i zakazy - on pokazuje, jak wygląda prawidłowa relacja ludzi, w tym wypadku małżonków, w sferze seksualnej. Nie narzuca jej, tylko pokazuje, jak wygląda - bo ona jest czymś naturalnym, chyba, że pojawią się jakieś zaburzenia czy celowe, złe działanie.
W swojej pierwszej encyklice Benedykt XVI pisze sporo o miłości i seksualności. Nawet podaje, że w pewnym momencie historii chrześcijaństwo niejako zatruło "eros", czyli tą miłość właściwą człowiekowi (ale i Bogu). Ale stało sie to dlatego, że można ja porównać do elektorwni atomowej - potrafi wyzwolić niesamowite rzeczy w człowieku, jeśli właściwie się do niej podchodzi. Jeśli jednak się przegnie, można stracić nad nią panowanie. W pewnym momencie trzeba było jakąś ją okiełznać, dlatego Kościół tak rygorystycznie do tego podchodził. Teraz nastawione jest to przede wszystkim na pokazanie ludziom zdrowych i prawidłowych relacji.
Warto poczytać książki o. Knotza - bardzo dosadnie i wiele pisze o seksie. Można posłuchać x.Pawlukiewicza - jego konferencje "Sex - poezja czy rzemiosło" zrobiły furorę wśród młodzieży i studentów. W Kościele o seksie (jak i o każdej innej sprawie) mówi się w sposób teologiczny, naukowy, "ludzki", przystępny, rozrywkowy... tak, żeby każdy znalazł coś dla siebie. Trzeba tylko poszukać.