1. Psychologowie nie twierdzą, że nie ma w tym nic złego. Potem podeślę linki/infomacje na konkretne osoby, artykuły, książki.
2. Czym innym jest masturbacja dziecięca (nawet niemowlęca), czym innym uzależenienie nastolatka/dorosłego, który uczy się w ten sposób rozładowywać napięcie, stres, niepokój - nie brakuje przykładów, że mimo wejścia w relację z partnerem, nie przestaje się masturbować.
Rolą rodzica jest nauczyć dziecko, które się mastubuje - rozmawiania o tym, co jest dla niego trudne, odreagowywania emocji w inny sposób. Nie krzyczenia na dziecko - w przypadku dziecka problem tkwi w tym, co przeżywa. Jeśli nauczymy dziecko odreagowywania w ten sposób - skrzywdzimy je.
Psychologowie dzięciecy zwracają uwagę na to, że poza epizdodami z poznawaniem ciała, dziecko, które zostało nauczone przeżywania emocji, mówienia o nich - nie masturbuje się. Masturbacja może być ucieczką od tego, co trudne.
3. Niedawno rozmawiałam z panem, który od wielu lat z powodu masturbacji nie może stworzyć normalnej relacji z kobietą. Zaczynał jako dziecko. Potem jako nastolatek nauczył się odreagować emocje i napięcie seksualne głównie w ten sposób. Nauczył się też, że napięcie musi być natychmiast rozładowane, jak u zwięrzat. Kobiety traktował bardziej jako narzędzie do masturbacji. Niestety takich przykładów nie brakuje.
4. W seksie małżeńskim zachowania autoerotyczne w grze wstępnej niekoniecznie są masturbacją w ścisłym tego słowa znaczeniu/rozumieniu. Ale to bardzo szeroki temat.
5. Katolikom polecam zapoznanie się z Katechizmem Kościoła Katolickiego. Masturbacja jest grzechem.
Dla mnie poza tym, że jest to zachowanie nieuporządkowane - jest to grzech.
Nie każdy się masturbuje.