Witam
Sytuacja rzeczywiście wydaje się trudna. Napisała Pani, że córka zachowuje się jak pięciolatka, że często kłamie i robi na przekór, przez co ciągle się kłócicie i krzyczycie. To pierwsza trudność do przezwyciężenia. Zgadzam się z tym, co napisała Dunia - jeśli ciągle krzyczy się na dziecko i z nim kłóci, to nie ma szans, by zrozumiało, co właściwie zrobiło źle. W takiej sytuacji musi Pani pamiętać, że w relacji z dzieckiem, osoba dorosła zawsze jest na wygranej pozycji, jako starsza i bardziej doświadczona. Zapominanie o tym fakcie może prowadzić do pozbawiania dziecka prawa do jego własnych uczuć i przemyśleń, co wywołuje u niego silną potrzebę buntu lub zamknięcia się na rodzica. W tej sytuacji bardzo korzystne byłoby nauczenie się techniki aktywnego słuchania, która bazuje na rzeczywistym wysłuchaniu drugiej osoby, potwierdzenie jej odczuć i danie możliwości porozmawiania o tym, co myśli. Można poczytać książki lub zapisać się na warsztaty (umiejętność ta przyda się nie tylko w kontaktach z dzieckiem J). Być może doprowadzi to do sytuacji, że córka przestanie dużo kłamać, gdy zauważy, że stara się Pani ją zrozumieć nawet wtedy, gdy nie jest zadowolona z tego, co robiła.
Nie oznacza to jednak, że nie ma Pani prawa wymagać od córki. Wręcz przeciwnie, od dzieci powinno się wymagać. Jest to podstawowy element wychowania dobrego człowieka. Wszystko sprowadza się jednak do tego, by wymagania były jasne i klarowne, by dziecko wiedziało dokładnie, czego Pani oczekuje. Co ważne, nie może być tak, że, jak Pani napisała: „z męzem non stop kontrolujemy”, „wie ze sprawdzimy skontrolujemy”. Owszem, dobrze jest czuwać, ale jeśli dziecko nie rozumie stawianych mu wymagań, nie jest ich wyuczone od małego, a przy tym jest skrupulatnie ze wszystkiego rozliczane, będzie tym bardziej robiło na przekór. Kluczem jest tutaj stanowczość, pozbawiona agresji. Pokazać, co i dlaczego ma robić. Jeśli zrobi źle, ukarać. Nie, nie znaczy to wcale lania. Kara musi być adekwatna do przewinienia i zawsze z niego wynikająca. Zjada słodycze bez pytania? Przestańcie je kupować. Używa komputera bez pozwolenia? Załóżcie hasło, którego nie będzie znała.
Pisze Pani, że „żadne nagradzanie karanie nie pomaga”. Proszę się zastanowić, czy przypadkiem nie wpadła Pani w pułapkę pozytywnego wzmacniania. Chodzi o takie sytuacje, gdy dziecko robi coś złego, a rodzic, mimo, że chce inaczej, nagradza to. Wyjaśniam: dziecko płacze w sklepie, że chce dostać nową zabawkę, złości się i krzyczy. Rodzic, by uniknąć dalszych scen, kupuje zabawkę - uczy dziecko, że płacz i złość są dobrą metodą osiągania celów. Według Pani słów, oddałaby Pani córce wszystko, do tego stopnia, że „czasem graniczy to z brakiem konsekwencji”. Brak konsekwencji w wychowaniu prowadzi do sytuacji, w których dziecko zachowuje się zupełnie inaczej, niżby się tego chciało.
Córka potrzebuje kontaktu z rówieśnikami, a jako jedynaczka, w domu go nie otrzyma. Może właśnie to zamknięcie na te kilka godzin przez parę dni w tygodniu, gdy musi być sama (zrozumiałam, że nie wolno jej wychodzić z mieszkania) jest największym problemem. Warto by się zastanowić nad tym, czy świetlica lub inne zajęcia dodatkowe, o których Pani pisze, mogą się pokrywać z godzinami Pani pracy. Córka nie musiałaby zostawać sama, a Pani nie stresowałaby się aż tak bardzo. Byłoby to dobre rozwiązanie tymczasowe, które pozwoliłoby na wprowadzenie córki w samodzielność w nieco spokojniejszej atmosferze.
Jeśli wychowawca nie widzi problemu to może znaczyć, że w szkole córka zachowuje się inaczej. Nie znaczy to jednak, że Pani ma zignorować to, co się dzieje. Nie mogę się zgodzić z Joaśką35, że psycholog to ostateczność. Jeśli rzeczywiście czuje Pani, że córka może mieć trudność w postaci ADHD, to wizyta w poradni psychologiczno-pedagogicznej jest wskazana. Specjalista z takiej placówki może rozwiać obawy, pomóc, wyjaśnić. Warto przy tym zaznaczyć, że z takiej formy pomocy korzysta bardzo dużo dzieci, co często przynosi dużo korzyści.
Ostatnio trafiłam na niezwykle interesującą książkę „Dziecko w świecie wartości. Aksjologiczne barwy dziecięcego świata” autorstwa Kazimierza Denka, Urszuli i Wojciecha Morszczyńskich oraz Stanisława Michałowskiego. Książka jest poświęcona tematyce wartości w życiu dziecka, temu jak powstają, jak dziecko się ich uczy i je hierarchizuje. Można znaleźć w niej niezwykle ciekawe porównania tego, jak wartościują dzieci, a jak dorośli. Szczególnie jednak moją uwagę przykuła trzecia część, czyli rozdziały poświęcone temu, jak można budować świat wartości w rodzinie. Rozdział poświęcony warsztatom komunikacji w rodzinie zawiera proste, a jednocześnie niezwykle pouczające zadania, które pomagają członkom rodziny lepiej się rozumieć. Nie wiedziałam przedtem, jak wiele zależy nawet od doboru słów w reakcji na trudną sytuację. Mogłabym teraz powtórzyć za autorami, „że komunikacja interpersonalna w rodzinie to coś więcej niż tylko dzielenie się informacjami. Jest drogą, a raczej środkiem utrzymania pomiędzy sobą bliskości, zażyłości, zrozumienia”.
Nie napisała Pani, jak zachowuje się mąż. Jest to jednak bardzo istotne. Czy macie takie same wymagania i oczekiwania? Czy staracie się reagować tak samo? Nie ma również informacji o tym, czy córka zachowuje się tak samo we wszystkie dni, czy tylko wtedy, gdy Pani pracuje. Czy trudności nasilają się w określonych momentach? Są to bardzo ważne informacje, bez których nie można jednoznacznie wszystkiego oceniać.
Pozdrawiam.