Część :)
Bardzo żałuje, że zaglądam tutaj tak rzadko. A jak już zaglądam to tylko, gdy mam problem... Ale ostatnio mam za dużo rzeczy na głowie. Cóż... do matury zostały mi jeszcze 3 miesiące. Nie mogę w to uwierzyć :( Tak szybko ten czas płynie.
Więc w związku z tym mam pare pytań do tych, którzy to będą mieli choć chwilę czasu, a także chęci żeby to przeczytać i może odpowiedzieć.
Po pierwsze mam problem z deklaracją maturalną(mam na myśli przedmioty rozszerzone). Chodzi o to, że jestem w 100% pewna tego,że będę zdawała matematykę na rozszerzeniu i jak na razie to jest jedyny przedmiot rozsz. Tylko ostatnio ma coraz więcej wątpliwości czy matma mi pójdzie tak dobrze jak myślę. Moje obawy wzięły się po napisaniu kilku już próbnych matur i wyniki nie są powiedzmy... wystarczająco zadowalające. Oceny z matmy ma dobre... :) Moja nauczycielka twierdzi, że na pewno zdam na dość wysokim poziomie. Tylko te próbny matury... Udowadniają coś wręcz przeciwnego( ostatnia matura- 52%). A chcę dostać się na dobre studnia. I nie wiem czy mi się to uda. Nadal przygotowuje się do matury, nawet od kilku tygodni intensywniej niż wcześniej. No, ale... I właśnie myślę, żeby może wybrać jeszcze drugi( geografia lub fizyka). Z obu przedmiotów mam dobre oceny, uczę się na bieżąco. ale wcześniej nie brałam ich pod uwagę. Myślicie,że jest jeszcze szansa,żeby zdawać je na maturze???? Zdążę jeszcze coś powtórzyc??? A może dać sobie już spokój i pozostać przy matmie???
I druga sprawa. Od początku liceum przyjaźnie się z kilkoma dziewczynami i wspólnie doszliśmy do wniosku, że jeżeli będziemy studiować w tym samym mieście to wynajmiemy razem mieszkanie. Moi rodzice zgadzali się na to i byli wręcz zadowleni, ale im bliżej matury i w ogóle tego wszystkiego. Wykręcją się i koniec końców chyba bedą z tego nici. Najgorsze jest to,że kilka dni temu powiedzieli mi,że doszli do ,, magicznego" wniosku,że zgadzają się tylko na opłacenie mi akademiku. Ale ja nie chce tam mieszkać. Mam kilku znajomych(z różnym podejściem do studniowania). I jedni twierdzą,że to jest najlepsze rozwiązanie, natomiast inni mówią,że jeżeli chce się uczyć, a nie imprezować to lepszy pomysł to mieszkanie. A ja nie jestem typem imprezowiczki i przecież nie bedę wynajmować go sama. Ale rodzice jak już się coś postanowią to koniec. Rozumiem ,że chcą dla mnie jak na lepiej tylko,że ich nie interesuje co będę zdawać kim chcę być i w ogóle niewiele o mnie wiedzą. Nigdy im się nie sprzeciwiałam , bo wiedziałam,że nic mi to nie da. I tak sobie mijał czas. Teraz też ich to mało obchodzi, ale tą decyzje nie wiem może się mylę, ale wydaje mi się,że chcą mi pokazać,że to jednak oni tu rządzą. No dobra niech będzie. Ale dlaczego ja mam na tym cierpieć??? I niszczyć mi marzenia?
Klamka najprawdopodobniej zapadła. Chyba,że ich przekonam. Tylko nie wiem jak. Mam już dość błagania się o wszystko( począwszy od miłości...) Pomożcie mi... Czekam na jakiekolwiek rady/odpowiedzi/sugestie :) Cokolwiek