Pytanie jak w tytule: pracowałyście do końca, a może od razu szłyście na zwolnienie? Jak sobie radziłyści z brzuszkiem w pracy?
21 lutego 2012 11:51 | ID: 749139
Do ostatniego dnia przed pójściem do szpitala - tak było przy trójce moich dzieci. Pracuś byłam
21 lutego 2012 12:41 | ID: 749170
Latałam z brzuchem i na obcasach po zakładzie do końca lutego. Urodziłam w maju. Pracowałabym dłużej ale niestety zaczęłam strasznie puchnąć i zwyczajnie nic mi na stopy nie wchodziło. I lekarzowi w końcu udało się mnie namówić na L4.
Jak sobie radziłam z brzuchem? Nie bardzo rozumiem pytanie.
21 lutego 2012 12:52 | ID: 749174
ja do początku stycznia
- urodziłam w kwietniu
21 lutego 2012 13:01 | ID: 749183
Poszłam na zwolnienie dopiero trzy tygodnie przed terminem. Brzuszek nie był za duży, więc nie miałam dużych problemów. Musiałam jednak od czasu do czasu wskać z krzesła i pospacerować, bo od dłuższego siedzenia odczuwałam nacisk na dół brzucha. Generalnie czułam się bardzo dobrze.
21 lutego 2012 13:04 | ID: 749186
Każda z nas inaczej przechodzi ciążę bo i każda ciąża jest inna, ale to nic odkrywczego.
Ja w pierwszej ciąży pracowałam na pełny etat do konca 5 miesiącm a potem, okroili mi etat do 1\3 przy tym samym wynagrodzeniu, przychodziłam do pracy żeby podszkolić dziewczynę która miała mnie zastępować na macierzyńskim. I tak sobie pracowałam do końca 8 miesiąca, potem spuchłam i szyjka zaczęła mi się szybko skracać i poszłam na L4.
Ta ciąża jest zupełnie inna od 6 tygodnia miałam potworne mdłości ale starałam się z nimi radzić, bo przecież Jasełka bo wigilia w przedszkolu itd. szukałam pretekstu żeby na zwolnienie nie iść jednak po świętach (12 tydzień) Nie dałam rady się oszukać, pojawiły się potworne bóle brzucha przy chodzeniu i tak na razie jest dalej.
Ale znam przypadki że dziewczyny też nauczycielki poszły na zwolnienie jak tylko dowiedziały się o ciąży, czyli ok 5-6 tydzień - bo im się należy.
Tylko co tu robić w domu jak się człowiek dobrze czuje, przecież przez 8miesięcy to ja bym osiwiała z nudów.
21 lutego 2012 17:04 | ID: 749361
Latałam z brzuchem i na obcasach po zakładzie do końca lutego. Urodziłam w maju. Pracowałabym dłużej ale niestety zaczęłam strasznie puchnąć i zwyczajnie nic mi na stopy nie wchodziło. I lekarzowi w końcu udało się mnie namówić na L4.
Jak sobie radziłam z brzuchem? Nie bardzo rozumiem pytanie.
Chodzi mi o to, czy nie przeszkadzał Ci w pracy? Oczywiście wszystko zależy od tego, jaka to praca...
Poszłam na zwolnienie dopiero trzy tygodnie przed terminem. Brzuszek nie był za duży, więc nie miałam dużych problemów. Musiałam jednak od czasu do czasu wskać z krzesła i pospacerować, bo od dłuższego siedzenia odczuwałam nacisk na dół brzucha. Generalnie czułam się bardzo dobrze.
A co to była za praca Jaśmino?
21 lutego 2012 17:14 | ID: 749362
Ja pracowalam przez 8 i pol miesiaca ciazy.
Jesli kobieta dobrze sie czuje i praca nie szkodzi dziecku,to nie widze sensu siedzec w domu.
21 lutego 2012 23:22 | ID: 749508
JA poszlam na zwolnienie zaraz w drugim miesiacu ciazy.Charakter mojej pracy-dziwganie ciezkich kartonow,palet z rajstopami powodowaly iz pani doktor wyslala mnie na zwolnienie. Mnie bardzo mecyzly dolegliwosci ciazowe tez, wiec syzbko poszlam. No a z brzuskziem sobie radzilam bo jeszcze go wteyd nie mialam:)
21 lutego 2012 23:28 | ID: 749510
Brzuszek w pracy mi nie przeszkadzał chociaz 8 godzin codziennie siedziałam za biurkiem - twarda ze mnie baba była - bo młoda, chudsza i sprytna...
22 lutego 2012 09:18 | ID: 749610
Do ostatniego dnia przed pójściem do szpitala. Też napuchłam, na nogach nosiłam sandałki z Bartka, a jak się ochłodziło (październik) to zakładałam pod spód skarpety, co w połączeniu z sandałkami wyglądało niezwykle seksi ;) No ale nieważne ;)
22 lutego 2012 09:24 | ID: 749614
Poszłam na zwolnienie dopiero trzy tygodnie przed terminem. Brzuszek nie był za duży, więc nie miałam dużych problemów. Musiałam jednak od czasu do czasu wskać z krzesła i pospacerować, bo od dłuższego siedzenia odczuwałam nacisk na dół brzucha. Generalnie czułam się bardzo dobrze.
A co to była za praca Jaśmino?
Praca w laboratorium.
22 lutego 2012 09:29 | ID: 749618
ja poszlam od razu na l4- chyba jakos w drugim miesiacu.
22 lutego 2012 09:47 | ID: 749630
Latałam z brzuchem i na obcasach po zakładzie do końca lutego. Urodziłam w maju. Pracowałabym dłużej ale niestety zaczęłam strasznie puchnąć i zwyczajnie nic mi na stopy nie wchodziło. I lekarzowi w końcu udało się mnie namówić na L4.
Jak sobie radziłam z brzuchem? Nie bardzo rozumiem pytanie.
Chodzi mi o to, czy nie przeszkadzał Ci w pracy? Oczywiście wszystko zależy od tego, jaka to praca...
Generalnie nie przeszkadzał bo moja praca nie polegała na siedzeniu przed biurkiem. Ale faktem było to, że nie mogłam na wszystkie wydziały wchodzić ze względu na opary. Tu bardziej przeszkadzała sama ciąża a nie brzuch. Choć nie było to jakieś wielkie utrudnienie.
22 lutego 2012 09:54 | ID: 749639
kiedy zaszłam w ciążę z Mikim pracowałam w kiosku i studiowałam zaocznie. zrezygnowałam z pracy. kiedy byłam w ciąży z Marcelem nie pracowałam
22 lutego 2012 09:58 | ID: 749643
Śmigałam do pracy do 9 mca, na ostatnie 4 tygodnie dostałam zwolnienie.
Jeżdzilam do pracy autem po tych naszyh polskich wertepach, a potem siedziałam 8 godzin za biurkiem. Trochę momentami mi było niewygodnie, ale podnóżek wcale nie ułatwił sprawy, więc od czasu do czasu musiałam wstac i sie...po prostu przejść :)
A i tak w pracy miałam wiecej spokoju...psychicznego na pewno...
22 lutego 2012 11:25 | ID: 749721
Do ostatniego dnia przed pójściem do szpitala. Też napuchłam, na nogach nosiłam sandałki z Bartka, a jak się ochłodziło (październik) to zakładałam pod spód skarpety, co w połączeniu z sandałkami wyglądało niezwykle seksi ;) No ale nieważne ;)
No niewątpliwie:)))))
Widzę, że większosć z nas to kobiety mocno pracujące:)
22 lutego 2012 11:33 | ID: 749731
Do ostatniego dnia przed pójściem do szpitala. Też napuchłam, na nogach nosiłam sandałki z Bartka, a jak się ochłodziło (październik) to zakładałam pod spód skarpety, co w połączeniu z sandałkami wyglądało niezwykle seksi ;) No ale nieważne ;)
Ja nie mogłam na stopy włożyć nawet klapków czy butów od męża. Do porodu jechałam na bosaka :)))
22 lutego 2012 11:51 | ID: 749757
Do ostatniego dnia przed pójściem do szpitala. Też napuchłam, na nogach nosiłam sandałki z Bartka, a jak się ochłodziło (październik) to zakładałam pod spód skarpety, co w połączeniu z sandałkami wyglądało niezwykle seksi ;) No ale nieważne ;)
Ja nie mogłam na stopy włożyć nawet klapków czy butów od męża. Do porodu jechałam na bosaka :)))
az sie zasmialam.... ale wierze bo mialam podobnie
22 lutego 2012 13:30 | ID: 749843
ja nie pracowałam, bo jeszcze byłam na V roku studiów. Na zajęcia chodziłam do 5 listopada, a urodziłam 18, więc teoretycznie do prawie do końca :)
22 lutego 2012 14:04 | ID: 749852
witam... ja własnie jestem pierwszy dzien na zwolnieniu poszlam na nie odrazu gdy sie dowiedziałam , że nosze w sobie malenstwo a to tylko dlatego ze mam prazce jaka mam. pracuje na magazynie gdzie trzeba nosic ciezkie rzeczy a w dodatku przez okres zimowy jest okropnie zimno wiez zrezygnowałam z dalszej pracy. moze gdyby była ona lzejsza zostałabym jeszcze ale nie chciałam ryzykowac tym bardziej ze to moja pierwsz ciaza i dopiero "łape doswiadczenie". ale zgadzam sie z tym ze ile kobiet tyle ciazy i kazda z nas przechodzi ja inaczej.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.