Witam,
Jestem tutaj nowa, szukam pomocy i osób z którymi mogłabym pogadać i które pomogłyby mi przejśc przez problemy
4 czerwca 2014 22:38 | ID: 1118820
Gdyby to życie w tym naszy kraju było łatwiejsze.. poszukała byś sobie pracy, mieszkania a do mamy na niedzielne obiadki chodziła. Taka niezdrowa atmosfera do niczego nie prowadzi, wręcz działa destrukcyjnie. Niszczy twój związek z narzeczonym, relacje z mamą też może by się zmieniły.. . Musisz coś zrobić, nie znamy twoich warunków, ale może nawet wychodzenie codzienne do pracy, rozmowa i przebywanie z innymi ludzmi pozwoliła by choć trochę oderwać się od tego..
Trzymaj się
Popieram!
4 czerwca 2014 23:03 | ID: 1118826
Chodzę do pracy i byc może trochę to poprawia mój stan, ale czasami też w pracy nie potrafię jakoś zapomnieć o tym wszystkim.
Staramy się zabierać mamę, czy w niedziele nieraz do rodziny ją wyciągam, żeby nie siedzieć w domu, czy jak ja gdzieś nieraz jechałam do jego rodziny to też kombinowałam żeby mamę zawieźć gdzieś do kogoś i potem odebrać, czy nawet kiedyś na jakiś koncert ją wzieliśmy. To nie jest tak, że ją nagle zostawiam, ale wiadomo że czasami też chce pobyć sama z nim, wyjechać gdzieś, pobyć z jego rodziną żeby nie pomysleli, że nagle się obraziłam bo dużo dostałam od przyszłych teściów.
Tak Usia masz rację wiele razy mówiła, że musi być z babcią, że nie bardzo może coś zrobić gdzieś się wyrwać ae czsami być może nawet nie chciała, bo wiele razy nawet mówiłam jej żeby poszła gdzieś pojechała ja zostane, że poradze sobie, fakt trzeba bylo babcie karmic ale dalabym rade. Być może bała się ją zostawić na dłużej, ale przecież zostawałam z nią i nigdy babci sie nic nie stało.
Boje się właśnie bardzo żeby mój związek sie nie rozpadł, wiem, że on jest wyrozumiały ale nie wiem na ile jeszcze to zniesie, bo tak naprawdę u niego pojawiam się tylko w święta i imieniny kogoś z rodziny...
4 czerwca 2014 23:32 | ID: 1118829
Czasami przez to wszystko czuje się do niczego, czuje sie problemem dla wszystkich, czuje jakbym ja była tym całym złem...
Wiele razy nawet narzeczonemu mówiłam, że lepiej dla niego jak znajdzie sobie lepszą ode mnie, bo ze mną nic nie będzie miał
5 czerwca 2014 07:47 | ID: 1118840
Czasami przez to wszystko czuje się do niczego, czuje sie problemem dla wszystkich, czuje jakbym ja była tym całym złem...
Wiele razy nawet narzeczonemu mówiłam, że lepiej dla niego jak znajdzie sobie lepszą ode mnie, bo ze mną nic nie będzie miał
Ja to wiem, musicie się o wnusia postarać, będzie musiała wam pomagać ty będziesz mogła dalej pracować..
A tak chłopakowi nie mów, bo jeszcze naprawdę cię zostawi.. Jesteś wspaniałym człowiekim, bardzo martwisz sie o swoją mamę bo bardzo ją kochasz. Inaczej już by ciebie dawno przy niej nie było.. Twoja mama przeżyła pewnie bardzo odejście babci i dlatego tak się dzieje. Może potrzeba czasu aby się wszystko ułożyło.. A ty rób co dyktuje ci serce!
5 czerwca 2014 08:10 | ID: 1118857
Przezyłam wiem to, bo całe życie była tylko z nią, ja tez przezyłam to bardzo ale starałam się wtedy być silna dla niej.
Co do wnusia to nie jest tak prosto bo mam ten problem że mam torbiel jakiś na jajniku i nawet nie wiadomo czy będzie mozna.
Serce mi mówi żeby teraz bardziej skupiła się na swoim życiu bo wiem, że je zaniedbałam patrząc tylko na mame, zawsze ona była ważna ale teraz juz tego nie wiem
5 czerwca 2014 08:19 | ID: 1118861
Kiedyś musi nastąpić ten moment byś zadbała o swoje życie, odcięła wreszcie pępowinę od mamy... Z mamą trzeba też porozmawiać, że chcesz układać sobie swoje życie i będziesz miała dla niej trochę mniej czasu... Powinna to zrozumieć...
Życzę powodzenia w pokonywaniu przeciwności losu...
5 czerwca 2014 20:38 | ID: 1119063
Obawiam się niestety, że ona tego nie zrozumie. Moim zdaniem ona lubi być czy udawać wielce pokrzywdzoną, że każdy ją krzywdzi, nawet jak ją przeprosiłam za moje ostatnie zachowanie to tylko usłyszałam że mam się nie wtrącać w kłótnie. Tylko jak ja mam sie nie wtrącać skoro ja znam już konsekwencje tego. Ja próbuje ją uspokoić to jest źle ale ja mogę zaś potem wysłuchiwać jak to ona ma źle jak każdy ją krzywdzi, że ja przeciwko niej. A ja po prostu nie chce kolejnych kłótni bo wiem jak to się kończy. Od kilku lat żyje w domu gdzie częściej są kłótnie pomiędzy rodzicami i innymi. Ale czasami wiem też że są one niepotrzebne i jak jej próbuje to uświadomić to jest źle i tylko pretensje...
5 czerwca 2014 20:59 | ID: 1119067
Witaj,
współczuję Ci, bo masz trudną sytuację, ale do rozwiązania :)
Nawet jeśli będziesz próbowała rozmawiać, to będzie Jej ciężko zrozumieć Twoje zdanie (bo przecież Ona opiekowała się swoją Mamą). Napisałaś, że lubi udawać pokrzywdzoną. To Jej metoda na szantaż emocjonalny. I zauważ, że wygrywa ten układ, bo udaje się Jej manipulować Tobą. Kochasz Ją i nie chcesz Jej skrzywdzić. Ona to wykorzystuje i nie pozwala Ci układać życia po swojemu. Ciebie to niszczy, ale i tak wiele razy jeszcze usłyszysz przykre słowa na swój temat.
Z wnuczkiem nie śpieszyłabym się na siłę... Najpierw wzmocnij swoje relacje z narzeczonym. Jeśli będziecie się starać o dziecko, to zbudujcie sobie najpierw "fundament" pod Wasze życie. A to się uda, jeśli przestaniesz się obwiniać. Z tego, co napisałaś poświęcasz Jej czas. Organizujesz Jej rozrywki.
Pamiętaj, dopóki Ona jest sprawna i nie wymaga opieki 24h / dobę, musisz się odciąć i zacząć budować własne życie. Być może przyjdzie taki czas, że kiedyś weźmiesz Ją do siebie i będziesz się opiekować Nią, tak jak Ona swoja Mamą. Na razie musisz żyć dla siebie i narzeczonego. Jeśli Wasz związek się rozpadnie, to zaczniesz Ją obwiniać (świadomie i podświadomie) i wtedy może dojść do wybuchu bardzo złych uczuć z Twojej strony wobec niej.
5 czerwca 2014 21:06 | ID: 1119069
No tak ale jak ja widze, że kolejny raz prowokuje do wojny to już mam dośc próbuje jej przetłumaczyć bo wiem jak to się skończy. Wiem, że potem ona będzie chora...
No niestety wygrywa ten ukłąd bo jest mi jej żal, niepatrze wtedy na siebie i narzeczonego rezygnujemy niraz z czegoś żeby być w domu. Przed innymi mówi że jestem młoda i muszę się rozerwać ale wiele razy słyszałam że znowu ją zostawiam, że będzie sama.
Chciałabym żeby ona się trochę zmieniła, żeby przestała patrzeć na siebie jak na wielce pkrzywdzoną, żeby przestała widzieć wrogów we wszystkich. Ja jej nie mogę powiedzieć nic ale ona może.
Ja naprawde już nie mam sił 4 dzień nie rozmawiamy ze sobą, ja wyciągnęłam rękę bo ją przeprosiłam ale na nic to
5 czerwca 2014 21:11 | ID: 1119071
Najgorsze jest to, że ja nie mam z kim o tym porozmawiać nie chce w kółko zadręczać tym narzeczonego chociaż bardzo mnie wspiera.
5 czerwca 2014 21:17 | ID: 1119072
Poszukaj może jakiegoś psychologa, który pomoże Ci przejść ten trudny czas.
Czytając Twoje wypowiedzi nasuwa się tylko jedna rada: zacznij żyć dla siebie od teraz i zacznij budować normalną relację z narzeczonym. Będzie bolało. Mamy nie zmienisz - nie łudź się. Widzisz, znowu, to Ty wyciągasz rękę, chcesz pojednania. A Ona z satysfakcją patrzy jak się korzysz, jak zabiegasz o Nią, jak Cię boli cała sytuacja. I jaki będzie efekt?... Oczywiście znowu będziesz się starała być jak najlepszą Córką. Czyli... znowu Ona wygrywa.
Moja dobra rada, wyprowadź się i to jak najszybciej. To relacja, która Cię zniszczy. Przeczytaj książkę: "Toksyczna miłość" - naprawdę, wiele zrozumiesz.
5 czerwca 2014 21:39 | ID: 1119078
Ona uważa, że jak ją uciszam tot ylko dlatego że jestem przeciwko niej a ja po prostu boje się konsekwencji bo wiem jakie będą.
Chociaż wiem, że ona uważa mnie za głupią, bo kiedyś pewna osoba jej powiedziała że mam głupi móżdżek a ona teraz mi kiedyś powiedziała że zastanawia sie czy to nie była prawda że mam głupi móżdżek.
Ja zauważyłam a może mi się tylko wydaje, że jak ktoś jest po jej stronie to jest dobrze, a jak tylko zmieni zdanie to już jest źle już uważa że ktoś jest przeciwko niej.
Ona uważa, że ja ją oczerniam ale ja tylko pisze jak jest chyba mam prawo do własnego zdania i własnego spojrzenia, prawda ?
Ja wiem, że ona mnie obgaduje bo czuje to po ludziach i stosunku do mnie...
A prawda taka, że mój narzeczony wiedząc o niej to zachowuje się normalnie w stosunku do niej, nie jest ani opryskliwy ani nic, wręcz przeciwnie jest bardzo pomocny za co jestem mu wdzięczna.
Kiedyś pamiętam sytuację że zrobiłą mi o coś wojne nie odzywała się a on przyjechał i jak co niedziele zrobiłąm wspólną kawę i wszystko on ją zagadywał mówił coś a ona nic kompletnie milczała coś raz po raz powiedziała a na drugi dzień zrobiła mi znowu afere że nastawiłam go przeciwko niej i że on nie rozmawiał z nią chociaż tak nie było...
Wiem, że zrobiłam błąd dawno temu, że od początku ją popierałam, ale wtedy uważałam że jest Matką i wie najlepiej, że ma zawsze rację, a teraz jak zaczęłam mieć inne zdanie to już uważa że jestem przeciwko niej
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.