"Dziecko to największe szczęście, tylko zimni i cyniczni karierowicze go nie mają. A na starość kto ci szklankę wody poda? – słyszą ciągle bezdzietni. Żyją pod presją jak podejrzani odmieńcy." - czytamy we wstępie niedawnego artykułu w Newsweek'u obrazującego jak naszym kraju dyskryminowane są osoby, które nie powiększają rodziny - jego tekst w całości przeczytacie TUTAJ
"Środowiska liberalne lansują w mainstreamowych mediach nowy styl życia, w ramach którego bezdzietność staje się radosną alternatywą dla znoju i wyrzeczeń, nieodłącznie związanych z wychowywaniem potomstwa. Chodzi o promocję popularnego na Zachodzie modelu DINK, a więc „Double Income, No Kids” (po polsku: „podwójny dochód, żadnych dzieci”). Pary wybierają bezdzietność jako warunek szczęśliwej relacji, bo pozbawionej trosk materialnych towarzyszących posiadaniu dzieci." - twierdzi na łamach Rzeczpospolitej Filip Memches i przypomina o groźbie zapaści demograficznej - w całości jego tekt przecztacie TUTAJ
A co Wy sądzicie na temat argumentów obu stron - czy w Polsce parom bezdzietnym żyje się wspaniale, czy mogą one czuć się "prześladowane"?