Jak odróżnić marzenie o uśmiechniętej buźce maleństwa od rzeczywistego pragnienia i gotowości do rodzicielstwa: poświęceń, wstawania w nocy, wychowania? Jak odróżnić chęć posiadania dziecka dla samego posiadania (ubierania, karmienia, opiekowania) od instynktu?
Skąd wiedzieć, że chęć postarania się o potomka nie jest trochę jak senne marzenie, nie mające za bardzo odzwierciedlenia w rzeczywistosci?
A może dziecko to jeden z punktów 'projektu na życie po kolei': praca, mieszkanie, samochód, dziecko...
Z pomocą przychodzi nieco Psychologies:
Czy to dziecko jest marzeniem czy projektem?
Marzenie nie jest konkretne i stałe. Rodzi się w naszej wyobraźni i nie ma ścisłego związku z nową rzeczywistością, jaka czeka potencjalnych rodziców. Marzyć o dziecku to myśleć o nim trochę jak o lalce, którą będziemy ubierać, spacerować z nią w słoneczny dzień.
Projekt oczywiście może zrodzić się z marzenia. Jednak w przeciwieństwie do niego pozwala nam skonfrontować się z potencjalną przyszłością. W tym przypadku zdajemy sobie sprawę, że godzimy się na wielki wysiłek, by wychować nowego człowieka. Mamy też świadomość, że ten trud trwa do końca naszego życia lub przynajmniej przez pierwsze 20 lat życia.
Skąd wiedzieliście, że to "już"?