No to sobie popracowałam po urlopie..zaledwie tydzień! Lekarz wypisał opiekę. Wyjścia nie miałam. Nie mam go z kim zostawić. Jedna babcia mieszka 400 km od nas, druga pracuje...
I tak większość spraw zaczętych załatwiałam dzis od rana przez telefon.
Martwi mnie tylko, ze Michaś kaszle strasznie i mówi przez nos? Moze sie wszysko czyści? Goraczka na szczęście poszła sobie. Nie chcę wiecej takiego strachu.
Wysprzątałam mieszkanie, ugotowałam obiad i myślę co dalej:) Ale już jakoś mnie to siedzenie w domu nie przeraża jak przeraziło mnie w piątek właśnie ze względu na pracę. Raz, ze dostaniemy po kieszeni ( opieka płatna 80%) dwa, że faktycznie moja obecność w pracy w tym okresie byłaby więcej niż wskazana!
Ale w końcu najważniejsze jest dziecko!
I ja zawsze starałam się unikac brania "opieki". Zwylke bierzemy ją z mężulem na zmiany w zależności kto ma akurat mniej napięty grafik. Teraz wzięłam ja bo mąż miał ją zaledwie 4 tygodnie temu.
Jak ja zazdroszczę mamom, które mają babcie lub ciocie na podorędziu!
I nie można się rozdwoić...pracujące macierzyństwo to ciągłe rozterki..co zrobić....
Zamknij